KRZYSIOWE (MAŁE) DUŻE CO NIECO

Drodzy nasi!

Dziś „Krzysiowe małe co nieco” wcale nie jest takie małe – jest wielkie – bo aż pęka z dumy! 🙂 I to będzie wpis bardzo „na gorąco”…!

Tak, mamy już wyniki II etapu konkursu „Blog Roku” i … uśmiech jest na buzi! I ogłaszamy wszem i wobec, iż udało się nie tylko zdobyć „3 kulki”, ale też dość niespodziewanie znaleźć się na 41-szym miejscu!

Na 640 blogów zgłoszonych do naszej kategorii  „Ja i moje życie” – jak dla nas – wynik świetny! Co więcej, kategoria ta była najbardziej konkurencyjną ze wszystkich (bo na ponad 2 tysiące wszystkich zgłoszonych blogów w konkursie wyróżniającym 10 kategorii, 1/4 blogów znalazła się w „Ja i moje życie”). My się uśmiechamy… 🙂

Niby po nic nam ten konkurs, po co wszelkie rankingi, po co jakakolwiek konkurencja… ? Nawet nie wiecie jak bardzo byśmy chcieli opisywać co dzień nowe przygody pt. „my-przedumni Rodzice i nasz synek – Krzyś” … Opisywać jego postępy, kolejne perypetie, sukcesy z każdego medycznego lub zupełnie dziecięcego osiągnięcia; samodzielnie podniesionej główki, raczkowania, połkniętej zupki bez sondy, oddychania bez tlenu… Możemy sobie tylko wyobrażać „co by było gdyby…”. Rzeczywistość jest zbyt rzeczywista… W naszej sypialni nie ma już łóżeczka… Pluszowy miś leży zamknięty szczelnie w szafce, żeby nie uleciał z niego nasz ukochany, tak bliski zapach… Dni bezlitośnie mijają dalej, a nawet najładniejszy kalendarz nie potrafi nas oszukać, że właśnie zaczyna mijać dokładnie już ósmy miesiąc, gdzie „my-tu, a On-Tam”.

A jednak… Jednak ciągle jesteśmy. Jednak ciągle piszemy. O tym naszym świecie „2 minus 1”.  Co więcej, jednak Wy jesteście… Jednak czytacie. Jedni od nas odchodzą, inni przychodzą… Czytacie to, co często czytać się tak zwyczajnie nie chce zbyt łatwo – o łzach, tęsknocie, przemyśleniach odkopanych z rewiru „niewygodne”. A my, w amoku gorszych chwil i zwątpienia, gdy mówimy: „kończymy”, za każdym razem pojawia się „coś”: Wasz komentarz, prywatna wiadomość, rozmowa, co jednak każe nam kliknąć „dodaj nowy wpis”, by nie pozwolić jakiejś myśli zamknąć się w tylko naszych czterech ścianach. Często ta myśl zaprowadza nas tam, gdzie się nie spodziewaliśmy nigdy pojawić. Nie spodziewaliśmy się, że napiszemy własną książkę (perypetie wydawnicze w toku…), że ktoś nas poprosi o wywiad, że będziemy się uczyć RAP-ować :), że przyjdzie nam się zmierzyć z pomysłem założenia pewnego, ważnego portalu… Gdzie nas jeszcze „Krzysiowe co nieco” zaprowadzi? A to tylko chyba jeden… Krzyś raczy wiedzieć 🙂 Idziemy – po omacku!

I po tym dłuższym wstępie, czas na podziękowanie – takie najprostsze i najszczersze – że JESTEŚCIE! Jesteście – KU PAMIĘCI…, MIMO WSZYSTKO…, PO OMACKU… 🙂 :*

I tak zupełnie przyziemnie, a z okazji tego wpisu – wielkie ukłony za Wasze smski w konkursie – te first minute, dzięki którym znaleźliśmy się najpierw w pierwszej 100-ce i te last minute, dzięki którym wywindowaliście nas do zaszczytnej pierwszej 50-siątki! Nas cieszy także dużo nowych wejść na bloga ze strony „blogroku” i jeśli tylko zostanie z nami kolejna osoba chętna do wspólnego działania – wiemy, że warto było w tym konkursie wystartować. A dzieciaki z hospicjum Gajusz się do Was także uśmiechają – uśmiechem wdzięczności! 🙂

Gratulujemy także wszystkim innym blogom biorących udział w konkursie! Szczególnie bliskie są nam te z naszej kategorii, niezależnie od rankingu – cudowne historie, niesamowite dzieciaki, przemyślenia, przygody, przesłania – warto poczytać!

Ech… i to miał być krótki wpis. Więc kropka.  🙂 I… ostatnie – DZIĘKUJEMY! :-*

 

f12efbe57955c0212d9966a8f35b02f1

 

 

KRZYSIOWEMALECONIECO – po sznurku, do KONKURSU…

Gdy wokół nas robi się zbyt ciemno, czasem potrzeba kogoś kto podciągnie żaluzje… Robi się jaśniej, widać więcej uśmiechniętych, oszołomionych nieoczekiwanym światłem twarzy… Kiedyś ktoś nam drogi i bliski, powiedział że nasz blog jest jak taki sznurek od żaluzji… Czasem jakiś wpis je chwilowo opuszcza w dół, tylko po to, by kolejny uniósł je dużo wyżej… Czy oświetlamy Wasze twarze? Nie wiem… Ale jeśli tak jest, to niech nasz blog w nieskończoność podnosi te żaluzje i zmniejsza półcień wkoło…

Niech przyniesie otuchy innym Aniołkowym Rodzicom dając dowód, że tam gdzie pozornie wszystko się kończy, zawsze jest szansa na nowy początek…

Niech wspiera ramiona tych, którzy dźwigają lęk i troski opieki nad Choruskami, bo przecież nie raz siła miłości mierzy się z siłą bezsilności…

Niech uczy absolutnie wszystkich innych Odwiedzających, którzy nie mogą uwierzyć w opisywaną tu rzeczywistość, że szczęście potrafi mieć naprawdę skrajne oblicza, rozmiary…

I na koniec – najważniejsze: niech kontynuuje to, co pozostawił nam nasz Krzyś: niespotykaną dotąd kreatywność, która każe iść naprzód; pomagać tym, co ciągle „mają szansę” i tę RAPerską, książkową, czy wszelką inną poMOC szerzyć dalej…
Jeśli tylko chcielibyście zaprosić do naszego wspólnego odkrywania wszelkiego światła wokół nas innych – prosimy o Waszą niewielką pomoc:

Oddajcie głos w konkursie Onet-u „Blog Roku” na nasze „krzysiowemaleconieco.com”: SMS o treści A00620 na numer 7122.

Głosując, też pomagamy – dochód z smsów (1 sms = 1,23 zł) dla Dzieciaczków osieroconych z hospicjum. Tylko jeden telefon może zagłosować na wybrany blog, więc zachęcamy do użycia wszystkich telefonów w domu i o uaktywnianie do głosowania Waszych fajnych znajomych 🙂 Mamy czas do południa, do 06 lutego!

Jedyne na czym nam zależy, to odsłaniać nasze żaluzje dalej… I widzieć jak najwięcej twarzy rozpromienionych światłem – radości, dobra, spełnienia… Bujda? Bzdury? Przecież świat jest dokładnie taki sam, jakim go postrzegamy. Więcej, taki sam, jakim go tworzymy! Myślicie, że kiedyś uda nam się wspólnie podciągnąć żaluzje do końca i zobaczyć w całości odsłonięte, rozświetlone okno?
Dziękujemy jak zawsze – za to, że jesteście -„mimo wszystko”. Z góry dziękujemy za Wasze głosy, zaangażowanie i pomoc – wspólnie wysyłamy zaproszenie innym do… „podnoszenia żaluzji”.

baner bloga na blogroku

Wyniki, wieści, wspólne decyzje!

Kochani Rycerzykowicze!

Dziś nie będziemy Wam zajmować sobotniego wieczoru czytaniem 😉 Będzie krótko, techniczno-logistycznie, esencjonalnie w trzech punktach!
Punkt pierwszy:
Najwyższy czas podsumować wyniki naszej sondy! I zanim to podsumowanie formalne nastąpi: musimy najpierw i przede wszystkim absolutnie wszystkim Głosującym bardzo gorąco podziękować – za chęci, za zaangażowanie, za komentarz i za… niezdecydowanie 🙂 Wyrównane statystyki wielu wpisów nas bardzo cieszą! Niesamowitego nam dajcie „kopa” do działania, pisania dalej kolejnych „ulubionych” wpisów :-*
A na podium znalazły się:
I miejsce: „Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść…”
II miejsce: „Gdybym miała choć raz”
III miejsce exequo: „O tym jak zniknął sufit”, „Że są puste miejsca przy stole”, „Oszaleli Anieli…”

Punkt drugi:

Po nieoczekiwanym i bardzo miłym odzewie jaki do nas dotarł podczas grudniowych licytacji albumowej wersji „Rycerzyka”, mamy wielki zaszczyt i nieukrywaną radość napisać Wam, że po wielu długich tygodniach niełatwych negocjacji, uzgodnień, decyzji; wczoraj dotarła do nas umowa od Wydawnictwa na wydanie naszego „Rycerzyka”! W wersji wciąż niepewnej, a bardzo optymistycznej, nasza najdroższa sercu książka ukaże się w standardowym – dużym nakładzie, ogólnodostępnie, po normalnej cenie już wiosną! Mamy tylko jedno życzenie: całkowity zysk ze sprzedaży przekazujemy na chore Dzieciaczki! Umowa leży przed nami… To co, podpisujemy? 😉

Punkt ostatni: nasz wyjątkowy, całodobowy, nieprzerwany KONCERT niezliczonych i niezmęczonych RAPerów trwa – „bilety” poMOCY wciąż niewyczerpane… 😉

No to milusiego, cieplusiego, zimowego wieczorku! :-*

image

MAMY JUŻ ROCZEK!!!

Kochani, zupełnie przypadkiem i nieopatrznie zerknęłam niedawno na pierwszy post opublikowany na blogu: dokładnie pojawił się on rok temu (15.11.2012) i tym samym czujemy się zobowiązani z tej okazji coś naskrobać. A przede wszystkim: chcielibyśmy Was wszystkich serdecznie zaprosić, aby wspólnie zdmuchnąć tę jedną, wyjątkową świeczkę na blogowym torcie 🙂

A jakie marzenie pomyślelibyście przed tym zdmuchiwaniem? Napiszcie w komentarzach 😉 My mamy swoje jedyne i największe marzenie… Więc, zamykamy oczy i myślimy: „Niech Krzyś nas dalej inspiruje i niech jego krzysiowemaleconieco zawsze pozostanie ciepłym, kochanym wartościowym przylądkiem uczuć i emocji – mimo wszystko”… Fruu…dmuchamy! I teraz wypadałoby pokroić tort i podzielić się z nim z Wami, Kochani Przyjaciele Krzysia!<3

Przyznaję, bez bicia, tortu w realu nie mamy, ale od czego jest wyobraźnia… I oto jest – piękny tort, z wieloma warstwami, nasączony dobrym ponczem, z nieprzesłodzonym kremem… Tort ten przygotowaliśmy przez miniony rok wspólnie, gdzie Wy wszyscy oraz każdy w osobna dodawał do niego własne składniki: najpierw wielkie nadzieje na powrót do domu; potem energetyczny doping na każdy nowy dzień w zdrowiu; następnie okruchy wielkiego szczęścia, gdy było wszystko dobrze; kolejne bardzo pomocne nam wyrazy empatii, gdy ciągle coś się nagle waliło; aż wreszcie wspólny bunt i żal, gdy wszystko się skończyło. A jednak, jak widać, nie tak do końca wszystko się skończyło… W końcu dziś ta pierwsza świeczka zapłonęła – zapłonęła wielkim, ciepłym płomieniem wspomnień, tęsknoty i wiary oraz przecież nigdy nie kończącej się miłości!

Sam wierzch tortu zostawiam niedokończony – z paletą kolorowego marcepanu oddaję go do pomalowania samemu Krzysiowi… Ciekawe, co też namaluje nasz Aniołek…? Czy Wy też obstawiacie, że pewnie będzie to jego ulubiony Miś? (hmm, zgadnijmy który 😉 ) Czy zostawi obok małe serduszko i mini autograf – bazgrołek malutkiej rączki, poprawiony smugą od skrzydła? Przecież to Krzysiowi – jemu i tylko jemu zawdzięczamy to, że my możemy pisać tu, co piszemy; możemy dzielić się z Wami wszelkimi przeżyciami; mamy wielki zaszczyt Was poznawać – przy każdym wpisie, przy każdym komentarzu, przy każdym spotkaniu… Dobrze to sobie kiedyś wykombinował, ten nasz mały Wielki Krzyś! ❤

Nie sposób sięgnąć pamięcią do tego, co działo się rok temu… Przyszedł pomysł bloga, który szybko przeszedł w fazę realizacji, tylko dlatego, by wykrzyczeć wszystkim: „tak, ciągle jesteśmy cali!; tak, jesteśmy szczęśliwi!; tak, jesteśmy dumni!; tak, mamy najukochańszego Krzysia!; tak; to nic, że jest chory!; tak, ciągle się uśmiechamy! ”. I tak się rozpędziliśmy, że do dziś krzyczymy tak samo, choć nie raz gardło nam ścisnęły albo palec na klawiaturze zatrzymały poważne chwile bólu, rozpaczy i poczucia zwątpienia w absolutnie wszystko. I wiemy, że się nie dziwicie.

Gdy zaczynaliśmy pisać bloga, byliśmy pełni wielkich nadziei: czekaliśmy przecież na wyjście do domu, Krzyś choć troszkę zdrowiał… Potem bywało różnie, ale my konsekwentnie, z każdym dniem kładliśmy nową cegiełkę na ciężko zdobycznym fundamencie naszego prywatnego szczęścia. A tymczasem ten blog stał się nagle ważnym narzędziem: przecierał oczy medycznie „zdrowemu światu” oraz przytulał takich jak my, dając dowód: „nie jesteś sam”. Czerwiec sprawił, że nasza piękna, ale  krucha cegiełkowa ściana rozleciała się w całkowitą ruinę. Do dziś, pojedyncze cegły – zniszczone łzami i czasem – poniewierają się po naszym domu i wiemy, że nigdy nikt nie będzie w stanie ich uprzątnąć do końca. Ale to właśnie ten blog niekiedy jest w stanie choć trochę schować je w kąt, zamieść pod dywan… Będziemy dalej pisać – dopóki starczy sił. Będziemy dalej z Wami – dopóki tego będziecie chcieli. Będziemy dalej chcieli pomagać – takiej przeszłości nie da się tak po prostu zostawić w tyle. Będziemy jeszcze bardziej kreatywni – już zadba o to sam Krzyś!

I tak na koniec musicie jeszcze wiedzieć, że dzisiejsza świeczka płonie także i przede wszystkim światłem Waszej ogromnie nam ważnej obecności, bo (przyznamy szczerze), nigdy nie przypuszczaliśmy, że osiągnie ona aż taki wymiar! W ciągu minionego roku zajęliśmy najpierw 13-te miejsce w konkursie Blog Roku (na ponad 500 zgłoszonych pozycji, 1,5 miesiąca po starcie pisania), osiągnęliśmy ponad 155 tysięcy odsłon, zgromadziliśmy 979 komentarzy (tak, ciśnie nam się na usta: „wow!”), Krzysiowy fanpage na facebook’u polubiło 592 osoby – wielki, wielki, wielki (!) ukłon w Waszą stronę! I najgłośniejsze, najserdeczniejsze „dziękuję” jakie tylko jesteście w stanie usłyszeć! A jesteśmy pewni, że Krzysiulek nie omieszkałby Was poczęstować jeszcze kieliszkiem bąbelkującego szampana – Piccolo oczywiście! 😉

Z okazji Pierwszych Urodzin „KRZYSIOWEGOMALECONIECO.COM” – świętujmy wirtualnie i radośnie, a z Nieba…? A niechaj znowu sypie się złoty kurz!

  Image A tak właśnie świętowaliśmy Krzysiowe urodzinki w realu – w domku, co miesiąc! Pamiętacie, prawda? 🙂

Nie odległością mierzy się oddalenie

Kochani Przyjaciele,

Pewnie zastanawiacie się co u nas, piszecie na priv, dzwonicie, odwiedzacie codziennie w bardzo mile zaskakującej liczbie naszego bloga, dzięki któremu dajemy znać, że jesteśmy, a przede wszystkim, że jest z nami Krzyś! I o to przecież chodzi. Dziękujemy Wam bardzo za wszystko! I choćby to miało najbanalniej zabrzmieć, cieszymy się i dziękujemy za to, że jesteście :-* W końcu już tyle razem przeszliśmy… To nic, że tylko wirtualnie. Przecież w myśl słów Antoine de Saint-Exupéry’ego „to nie odległością mierzy się oddalenie” i Krzyś w najdoskonalszy sposób z możliwych nam to w każdej chwili udowadniał, udowadnia i udowadniać będzie nieustannie…

Zastanawialiśmy się nad przyszłością tego bloga. Nie chcemy w kółko pisać o tym samym, nie chcemy Was zadręczać naszymi lepszymi bądź gorszymi nastrojami. Blog powstał we właściwie jedynym celu: udowodnić, że życie jest piękne, wbrew wszystkiemu; udowodnić, że Krzyś był i jest naszym największym Szczęściem, jakie nam było zaszczyt spotkać po dość beztroskiej i łatwiej drodze życia.

Po wielu przemyśleniach, po niezliczonych słowach uznania z Waszej strony, zdecydowaliśmy: kontynuujemy „misję Krzyś”. Blog dalej będzie istniał, będziemy starać się systematycznie pisać, jak tylko będziemy mieli o czym. Już jakiś czas temu wyznaczyliśmy sobie granicę bezwzględnej intymności niektórych przeżyć pomiędzy tymi, którymi chcemy się z Wami dzielić. Na razie i tych pierwszych, i tych drugich nie brakuje. A gdy kiedyś zabraknie natchnienia, zabraknie pomysłów, zaczniemy ocierać się o sztampę i nieprzemyślane, codzienne banały, napiszemy właściwe symboliczne pożegnanie. Mamy nadzieję, że czas i nasze dalsze ścieżki życia same dadzą znać, kiedy nastąpi ten moment.

Póki co, nasza ścieżka wciąż wydeptywana jest śladami małych, krzysiowych stópek tuż obok naszych… Widzimy nasze dorosłe i dziecięce odbicia stóp po dość wyboistej drodze już za nami. Potem chwilowo ciągnął się tylko ślad maleńkich nóżek, kiedy to synek musiał nas podźwignąć na swoich skrzydłach, gdy zabrakło nam sił i chęci aby iść dalej. A teraz? Teraz zdajemy się stać w miejscu, a przed nami widzimy wyraźnie tak dobrze nam znane małe, kochane stópki prowadzące naprzód pewnym i zdecydowanym krokiem w konkretną stronę. Mamy wrażenie, że Krzyś ze swoim zalotnym kędziorkiem, spogląda na nas przekornie, zapięty w swojego kolorowego pampersa, ciągnie nas za rączkę, wybiega boso do przodu i mówi: „Mamcia, Tatko, no chodźcie za mną! Pokaze i powiem Wam wsystko! Jest tyle do zlobienia!”. Kierunkowi temu mówimy „tak”, odgadujemy każdy drogowskaz, a drogę tę nazywamy „misja Krzyś”.

I obiecujemy systematycznie przed Wami odkrywać kolejne karty tego przedsięwzięcia. Będzie mniej tajemniczo niż teraz, będzie konkretnie, ale dopiero jak będziemy pewni skuteczności i dokończenia wszelkich pomysłów. Póki co, „misja Krzyś” zakłada stworzenie siedmiu projektów: mniejszych, większych; łatwych, bardziej rozbudowanych; całkiem prywatnych oraz dedykowanych wszystkim chętnym w nich uczestniczyć…

Towarzyszą jej ważne, namacalne cele: pomóc sobie, pomóc innym dzieciom, pomóc innym Rodzicom. Chcemy je spełnić. Z pomocą Krzysia, wierzymy, że się uda.

Mam nadzieję, że będziecie dalej z nami, że będziecie dalej wspierać, dopingować lub po prostu towarzyszyć. Może kiedyś ta droga przed nami zapełni się innymi odciskami wielu, bardzo wielu stóp… Bo przecież „nie odległością mierzy się oddalenie”.

Image

Pobierając kiedyś przy kąpieli odcisk krzysiowej stópki – na pamiątkę jej uroczego rozmiaru – nie sądziliśmy, że będzie kiedyś naszą najważniejszą, prywatną busolą…

Dziękujemy! :-)

Ogłaszamy wszem i wobec koniec głosowania na Blog Roku 2012! Kochani, dzięki Waszym głosom nasz blog zajął w konkursie 13. miejsce (oby to była szczęśliwa 13-tka!) na 555 blogów w tej kategorii, co – biorąc pod uwagę, że blog istnieje od grudnia – jest wynikiem fenomenalnym! Zagłosowało na nas 196 osób! Do kolejnego etapu niestety nie przechodzimy, ale Wasze głosy nie poszły na marne – dzięki Waszym smsom przekazaliście na cele charytatywne całkiem sporą sumkę! 🙂 Dziękujemy jeszcze raz za zaangażowanie – za rok na pewno będziemy w pierwszej dziesiątce 😉

PS. Krzyś i tak czuje się Mistrzem 😉

image

Skarbie…czekamy! :-*

Dziś u Krzysia było radośnie i milusio… Synek po dwóch cięższych (dla synka w dolegliwościach, dla mamy w zadaniu „uspakajanie Krzysia”) i dość marudnych dniach, Maluch odzyskał dobry humor i pokazywał go wszystkim „po swojemu”: panie pielęgniarki nie narzekały, oddychał caaały dzień samodzielnie, dzielnie bujał się w bujaczku, cierpliwie zniósł mamusine „spa” z masażem i oliwkowaniem jego wymagającej skórki oraz podobały mu się igraszki na rączkach i kolankach u rodziców z buziakowaniem i szeptaniem czułych słówek do malutkiego uszka… 🙂

Jako że ostatnio było z uśmiechem na blogu, to dziś będzie bardziej filozoficznie… Patrząc jak synek ucina sobie poobiednią drzemkę, w głowie mamy przelatują różne myśli… a z uwagi na powagę sytuacji, myśli krążą naprawdę wysoko 🙂

Ktoś kiedyś powiedział, że życie to czekanie… W sumie racja, bo każdy z nas ciągle na coś czeka. My czekamy na życie. Na życie z Krzysiem. Na życie Krzysia. Znowu. Bo czekaliśmy na niego już od dawna, dlatego jak się okazał małą kilkumilimetrową kropeczką w brzuszku, radość była do łez, i strach do łez… ale udało się, pojawił się na świecie! I choć ten świat, który zastał wygląda całkowicie nie tak, jaki chcieliśmy mu podarować, to staramy się w tym nomen omen niesprawiedliwym dla niego świecie przywrócić Krzysiowi wiarę, że WARTO w niego brnąć i walczyć o to, by go odmienić… Odmieniamy go nieprzerwanym uśmiechem nad synka łóżeczkiem, choć często przykrywają go ciche łzy (ale Krzyś ich nie może zobaczyć)… Wesołe ubranka z kolorowymi napisami pozwalają odkryć w Krzysiu małego chłopczyka-smyka, a nie tylko ciężko chorego pacjenta… Zabawy na rączkach, czy długie rymowane i całkiem dowcipne monologi, których Krasnal wprost uuuwielbia słuchać dostarczają mu ogrom nowych bodźców, których tak potrzebuje, a jest ich i tak wciąż za mało. Teraz czekamy na kolejne życie Krzysia. Życie poza szpitalem. I wiem, że jesteśmy monotematyczni… Ktoś mądry (dzięki Patrycjo!:-) ) mi przypomniał ostatnio słowa Einstein’a: „Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi”. Chcemy być tymi nieświadomymi. Nie wiemy zupełnie co pokaże przyszłość, ale nie boimy się marzyć z rozmachem i planować: rehabilitację, neurologopoedę, pokój zmieniony w Stumilowy Las, cichą muzyczkę i twarze kochane… Musimy czekać. Kończą diagnostykę. Jeden wielki próg pokonany – neurologia w miarę pod kontrolą. Teraz kolejny próg – mamy nadzieję, że dużo mniejszy i zdecydowanie bardziej krótkotrwały – zagadka Krzysiowych anemii… Czekamy na wyniki badań i ostatnie konsultacje. Już niedługo?…
I tak co dzień cierpliwość walczy z tęsknotą, a rozum boksuje się z sercem… które aż pęka z radości i dumy, że kocha tak fajniutkiego i przedzielnego Chłopczyka! 🙂

P.S. Wielkie, wielgachne „DZIĘKUJEM” od Krzysia za wszystkie głosy na „Krzysiowemaleconieco” w konkursie Blog Roku: na 555 zgłoszonych blogów jesteśmy 15! (w południe byliśmy na 23 miejscu…). A zaczęliśmy przecież bardzo niedawno… Hip hip hurra! Pięknie:-) Żeby przejść do kolejnego etapu, musielibyśmy się zmieścić w pierwszej dziesiątce… mamy tylko dzisiejszy dzień (31.01.2013) do godziny 12:00, ale dalej zachęcamy i dziękujemy 🙂 :-* Jesteście cuuudowni!

TAK MÓWIĄC MIĘDZY NAMI, TO SKARB JEST NAD SKARBAMI:-)

Image

Krzyś zaprasza do zabawy w konkurs „Blog Roku”

W Krzysiowej główce znów zakwitł nowy, fajowy pomysł… Dużo mu rodzice szeptali jak bardzo jego blog jest lubiany, czytany i ceniony wśród Najbliższych, Bliskich i Dalszych Przyjaciół i wymyślił (za namową tych wszystkich wymienionych powyżej), że warto pomyśleć o projekcie: „KONKULS!” 🙂 (krzysiowemaleconieco w „Blog Roku 2012”).

I tym samym biorąc udział w projekcie Onetu „Blog Roku 2012”, mamy szansę pomóc innym Potrzebującym – dziękujemy za oddanie głosu na bloga naszego kochanego „Celebryty” i na zasadzie „podaj dalej” – pomóżmy innym!

Otóż bardzo doceniamy ideę organizatorów, iż caluśkie pieniążki uzyskane z wpływów z smsków przekazane będą na organizację integracyjno-rehabilitacyjnych obozów dla dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawnych. Cudowny pomysł! (szczegóły tutaj)

Aby móc zagłosować na nasze „Krzysiowemaleconieco”, za co będziemy bardzo wdzięczni, należy wysłać sms o treści:

 A00046

na numer: 7122

*) w treści smsa 0 to zero, nie wolno robić spacji
*) koszt 1 smsa to 1,23 zł
*) można wysłać jeden SMS z jednego numeru telefonu przez cały czas trwania konkursu – czyli do 31.01.2013 r.

Za zabawę w głosowanie, pomaganie i podawanie dalej – nasz Najmłodszy zapewne blogger pięknie DZIĘKUJE i buziakiem słodkim częstuje! 🙂

 

Image