Kochani Rycerzykowicze! Co dzień zaglądamy na nasze aukcje i przecieramy oczy – po raz kolejny super pozytywnie pokonaliście nasze najodważniejsze oczekiwania 🙂 Dziękujemy Wam za licytację „w ciemno”, za zaufanie – jesteśmy naprawdę wzruszeni! Ale najbardziej dziękujemy za to, że los tych pięciu przedstawionych Maluszków nie jest Wam obojętny… Jesteśmy przekonani, że Krzyś jest niezmiernie dumny (zresztą tak jak my!): już w pierwszych momentach naszych licytacji wartość książki przestała mieć znaczenie ustępując miejsca niepodważalnej wartości niesionej pomocy. Ta pomoc może im podarować bardzo wiele: upragniony spokój, chwilkę spokoju… Spokój o oddech. Spokój o rehabilitację. Spokój o lepsze jutro.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego wybraliśmy tylko tę piątkę dzieci i dlaczego właśnie te imiona, te numery subkont, skoro potrzebujących jest całe mnóstwo! Wiemy, że nasze aukcje to tylko maleńka kropelka w morzu potrzeb. Wiemy, że obiektywnie rzecz biorąc, są dzieci może jeszcze bardziej potrzebujące (choć my takich granic „ważności potrzeb” nie lubimy stosować). Wiemy, że jedna kupiona dla danego dzieciątka książka ani go nie uzdrowi, ani nie wpłynie decydująco na zmianę jego/jej smutnej przygody z medycyną, opieką i niesprawiedliwością świata. Ale od czegoś trzeba zacząć… bo przecież ta kropelka wraz z innymi wydrąży kiedyś skałę: uśmiech, lepszy start, właściwszą terapię, dobry lek, wygodny sprzęt ułatwiający wszystko… Wspinaczka po zdrowie albo po życie może się szczęśliwie zakończyć, bo skała runie…?
W pierwszej chwili, wybierając dzieci na aukcje, mieliśmy pomysł, aby Was samych poprosić o sugestie, dane dzieci, którym moglibyśmy pomóc… Jednak przestraszyła nas możliwość otrzymania setek takich próśb o pomoc i każda byłaby na 200% słuszną, uzasadnioną i potrzebną; a my wówczas stanęlibyśmy przed niemożliwością wyboru, przed poczuciem winy i wyrzutów sumienia. Tym samym, bez żadnych niepotrzebnych „rankingów”, zaufaliśmy nie tyle sobie i naszemu subiektywizmowi, co naszej historii, jaką przechodzimy z i bez Krzysia…
Rozejrzeliśmy się za siebie, po bokach i wtedy, wszystko już wiedzieliśmy: przecież tyle ważnych nam z różnych względów, bliskich sercu, poznanych wirtualnie lub w realu cudownych Dzieciaków napotkaliśmy! Niektóre z nich nie mają możliwości opowiadania o sobie innym za pomocą bloga, czy innych medialnych środków, a przecież niemniej niż inne zasługują na uwagę… Wszystkie jednak wiele nas nauczyły, wiele udowodniły i wiele otuchy dodają wciąż… Zatem postanowiliśmy im dać od siebie taki mały dowód wdzięczności, taki ukłon – od nas i od Krzysia.
Chcemy opowiedzieć o Was światu Kochane Maluszki i uczynić przy tej okazji Wasz świat choć odrobinkę lepszym!
Wy Kochani, uczyniliście nasz świat dużo lepszym pomagając kiedyś nam i Krzysiowi – darowizny, 1%, dobre słowo… Pamiętamy, doceniamy i podkreślamy raz jeszcze jak wiele tak niewiele potrafi znaczyć, naprawdę! Nie zawodzicie i tym razem: dzielnie, pozytywnie, aktywnie pomagacie przez wielkie „P”! Nam pozostaje tylko wymyślić jak spłacić wobec Was w przyszłości ten dług wdzięczności 🙂
Przecież nawet jeśli Ktoś z Was nie będzie sobie mógł pozwolić na wygranie danej aukcji – będzie miał szansę poznać całą „plejadę” dzielnych, małych Wojowników, którzy wspierani z Góry przez Krzysia dalej dają radę… pięknie, odważnie, z rozmachem! Chcemy to „dawanie rady”, które jest czasem niezmiernie trudne i bolesne, im ułatwić. A gdy poznacie ich historie, ich subkonta i jeśli w tej relacji ktoś kogoś bardziej polubi, pokocha – wiecie co robić 😉
O naszych Maluchach możecie więcej poczytać na naszym Wydarzeniu RAP: zapraszamy, aby dołączyć i być na bieżąco z wszelkimi naszymi RAP-owymi pomysłami! 🙂
Wbrew pozorom, to nie na siłowni poznasz najsilniejszych Ludzi:
W Adasiowej sali ćwiczeń nie znajdziecie sztangi, ale znajdziecie heroiczny trening o każdy uśmiech…, gdy w główce bałagan.
Olafek w przypływach szczęścia podczas wodnego lub lądowego treningu zapomina o swoim nieposłusznych rączkach i nóżkach.
Marysi mięśniom nie pomoże ani orbitrek, ani rowerek, ale dużo mniej nam znane sprzęty, które pozwolą jej… żyć.
Wojtuś swoją niesamowitą metamorfozę z samotnego Choruska z Domu Dziecka na radosnego Smyka zawdzięcza treningowi miłości i specjalnej rehabilitacji.
Nikoś w te Święta będzie dźwigał dwa ciężary: tęsknoty za Tatą oraz zamknięcia się na świat autystycznym kluczem. Jego sztangę może odciążyć wyjazd na turnus.
Niecodzienna ta siłownia, prawda? I to tylko maluteńka grupka ćwiczących, walczących, kilkorga z najsilniejszych… ❤