Kochani, zupełnie przypadkiem i nieopatrznie zerknęłam niedawno na pierwszy post opublikowany na blogu: dokładnie pojawił się on rok temu (15.11.2012) i tym samym czujemy się zobowiązani z tej okazji coś naskrobać. A przede wszystkim: chcielibyśmy Was wszystkich serdecznie zaprosić, aby wspólnie zdmuchnąć tę jedną, wyjątkową świeczkę na blogowym torcie 🙂
A jakie marzenie pomyślelibyście przed tym zdmuchiwaniem? Napiszcie w komentarzach 😉 My mamy swoje jedyne i największe marzenie… Więc, zamykamy oczy i myślimy: „Niech Krzyś nas dalej inspiruje i niech jego krzysiowemaleconieco zawsze pozostanie ciepłym, kochanym wartościowym przylądkiem uczuć i emocji – mimo wszystko”… Fruu…dmuchamy! I teraz wypadałoby pokroić tort i podzielić się z nim z Wami, Kochani Przyjaciele Krzysia!<3
Przyznaję, bez bicia, tortu w realu nie mamy, ale od czego jest wyobraźnia… I oto jest – piękny tort, z wieloma warstwami, nasączony dobrym ponczem, z nieprzesłodzonym kremem… Tort ten przygotowaliśmy przez miniony rok wspólnie, gdzie Wy wszyscy oraz każdy w osobna dodawał do niego własne składniki: najpierw wielkie nadzieje na powrót do domu; potem energetyczny doping na każdy nowy dzień w zdrowiu; następnie okruchy wielkiego szczęścia, gdy było wszystko dobrze; kolejne bardzo pomocne nam wyrazy empatii, gdy ciągle coś się nagle waliło; aż wreszcie wspólny bunt i żal, gdy wszystko się skończyło. A jednak, jak widać, nie tak do końca wszystko się skończyło… W końcu dziś ta pierwsza świeczka zapłonęła – zapłonęła wielkim, ciepłym płomieniem wspomnień, tęsknoty i wiary oraz przecież nigdy nie kończącej się miłości!
Sam wierzch tortu zostawiam niedokończony – z paletą kolorowego marcepanu oddaję go do pomalowania samemu Krzysiowi… Ciekawe, co też namaluje nasz Aniołek…? Czy Wy też obstawiacie, że pewnie będzie to jego ulubiony Miś? (hmm, zgadnijmy który 😉 ) Czy zostawi obok małe serduszko i mini autograf – bazgrołek malutkiej rączki, poprawiony smugą od skrzydła? Przecież to Krzysiowi – jemu i tylko jemu zawdzięczamy to, że my możemy pisać tu, co piszemy; możemy dzielić się z Wami wszelkimi przeżyciami; mamy wielki zaszczyt Was poznawać – przy każdym wpisie, przy każdym komentarzu, przy każdym spotkaniu… Dobrze to sobie kiedyś wykombinował, ten nasz mały Wielki Krzyś! ❤
Nie sposób sięgnąć pamięcią do tego, co działo się rok temu… Przyszedł pomysł bloga, który szybko przeszedł w fazę realizacji, tylko dlatego, by wykrzyczeć wszystkim: „tak, ciągle jesteśmy cali!; tak, jesteśmy szczęśliwi!; tak, jesteśmy dumni!; tak, mamy najukochańszego Krzysia!; tak; to nic, że jest chory!; tak, ciągle się uśmiechamy! ”. I tak się rozpędziliśmy, że do dziś krzyczymy tak samo, choć nie raz gardło nam ścisnęły albo palec na klawiaturze zatrzymały poważne chwile bólu, rozpaczy i poczucia zwątpienia w absolutnie wszystko. I wiemy, że się nie dziwicie.
Gdy zaczynaliśmy pisać bloga, byliśmy pełni wielkich nadziei: czekaliśmy przecież na wyjście do domu, Krzyś choć troszkę zdrowiał… Potem bywało różnie, ale my konsekwentnie, z każdym dniem kładliśmy nową cegiełkę na ciężko zdobycznym fundamencie naszego prywatnego szczęścia. A tymczasem ten blog stał się nagle ważnym narzędziem: przecierał oczy medycznie „zdrowemu światu” oraz przytulał takich jak my, dając dowód: „nie jesteś sam”. Czerwiec sprawił, że nasza piękna, ale krucha cegiełkowa ściana rozleciała się w całkowitą ruinę. Do dziś, pojedyncze cegły – zniszczone łzami i czasem – poniewierają się po naszym domu i wiemy, że nigdy nikt nie będzie w stanie ich uprzątnąć do końca. Ale to właśnie ten blog niekiedy jest w stanie choć trochę schować je w kąt, zamieść pod dywan… Będziemy dalej pisać – dopóki starczy sił. Będziemy dalej z Wami – dopóki tego będziecie chcieli. Będziemy dalej chcieli pomagać – takiej przeszłości nie da się tak po prostu zostawić w tyle. Będziemy jeszcze bardziej kreatywni – już zadba o to sam Krzyś!
I tak na koniec musicie jeszcze wiedzieć, że dzisiejsza świeczka płonie także i przede wszystkim światłem Waszej ogromnie nam ważnej obecności, bo (przyznamy szczerze), nigdy nie przypuszczaliśmy, że osiągnie ona aż taki wymiar! W ciągu minionego roku zajęliśmy najpierw 13-te miejsce w konkursie Blog Roku (na ponad 500 zgłoszonych pozycji, 1,5 miesiąca po starcie pisania), osiągnęliśmy ponad 155 tysięcy odsłon, zgromadziliśmy 979 komentarzy (tak, ciśnie nam się na usta: „wow!”), Krzysiowy fanpage na facebook’u polubiło 592 osoby – wielki, wielki, wielki (!) ukłon w Waszą stronę! I najgłośniejsze, najserdeczniejsze „dziękuję” jakie tylko jesteście w stanie usłyszeć! A jesteśmy pewni, że Krzysiulek nie omieszkałby Was poczęstować jeszcze kieliszkiem bąbelkującego szampana – Piccolo oczywiście! 😉
Z okazji Pierwszych Urodzin „KRZYSIOWEGOMALECONIECO.COM” – świętujmy wirtualnie i radośnie, a z Nieba…? A niechaj znowu sypie się złoty kurz!
A tak właśnie świętowaliśmy Krzysiowe urodzinki w realu – w domku, co miesiąc! Pamiętacie, prawda? 🙂