Nareszcie! Książka „RYCERZYK” – PREMIERA!

Dziś 21-szy dzień miesiąca. Pora na nasz RAP – trzeci! Nietypowy!
Pomoc, tym razem zbiorowa: nieuleczalnie chorym dzieciaczkom z „Alma Spei” Hospicjum dla Dzieci. W tle muzyka… inna niż zwykle. A bilet, tym razem namacalny – wyjątkowa książka!

 okładka_Rycerzyk_zdj

 Tutaj odważyliśmy się opisać najcudowniejsze 11 miesięcy naszego życia… większość z nich przepłakaliśmy…

 

Tutaj chcemy przekazać Lekcję, jakiej udzielił nam nasz Synek – Krzyś…
Takim jak my jesteśmy teraz – aby wytarli mokre oczy…
Takim jak my byliśmy wcześniej – aby przetarli zamknięte oczy…

 

Tutaj chcemy podarować innym Rycerzom i Księżniczkom – małym Bohaterom z „Alma Spei” Hospicjum dla Dzieci – jak najdłuższe, najpiękniejsze, najpewniejsze „jutra” w domu, wśród najbliższych – całkowity zysk ze sprzedaży książki przeznaczamy na potrzeby Dzieciaków… „by śmiały się do końca”.

logo_alma_spei 

GDZIE KUPIĆ KSIĄŻKĘ?

Skontaktuj się z „Alma Spei” Hospicjum Dla Dzieci pod adresem mailowym: hospicjum@almaspei.pl

Książka pt. „Rycerzyk”:

– powstała na podstawie bloga www.krzysiowemaleconieco.com
– zawiera osobiste przeżycia, przemyślenia, pamiętnikowe opisy wydarzeń minionego roku u boku naszego Synka Rycerzyka-Krzysia,
– dodatek – pomiędzy rozdziałami – stanowi nietypowy scenariusz filmowy naszego autorstwa pt. „Jeden dzień zza lustra”,
– oprócz ważnych przemyśleń ‘Wstępu’ i puenty ‘Zakończenia’, znajdziecie także kilka wierszy,
– wydanie zawiera kilka kolorowych krzysiowych fotografii – ku pamięci…
– ilość stron: 158, cena okładkowa: 26 zł.

Nie na miejscu jest zapewne życzenie: „miłej lektury”, ale ucieszymy się, jak będzie „wartościową lekturą” i takiej właśnie każdemu z Was życzymy! :-*

Z tarczą, czy na tarczy…?

Wibrujący dźwięk budzika, szybki makijaż, pachnąca kawa, rogalik, torebka złapana w biegu, dzień się do nas otwiera – trzeba go wziąć w ramiona i mocno przytulić albo po prostu złapać i ciągnąć za rogi. Jak kto woli. Do tego idzie wiosna – ogólna ekscytacja, że zaraz się zrobi znów zielono, znów cieplej, znów radośniej. Czyż nie jest cudownie? Prawie jak w reklamie, prawda? Bo tak stoję sobie na tym przystanku czekając na autobus do pracy, niby najzwyczajniej w świecie przeżywam ten, czy poprzedni albo każdy kolejny dzień i tylko jedna wiercąca myśl kołacze mi się po głowie: przecież nic nie jest takie samo jak ponad 2 lata temu. Nie jest do końca normalnie. Nie jest „jak gdyby nigdy nic…”. Nie może tak być.
I co dzień obiecuję sobie, że zrobimy wszystko, aby to „jak gdyby nigdy nic” nie zwyciężyło. Ono nie nastanie nigdy – w naszych sercach, myślach i działaniach.

Bo takiej wiosny jak poprzednia nie będzie… Bo tamtej wiosny byliśmy zupełnie inni niż przedostatniej i jeszcze inni niż teraz. Byliśmy wszyscy razem – w trójkę – w domu i przeżywaliśmy ją tak intensywnie jakby 50 wszystkich wiosen przyszło do nas naraz… 50 najważniejszych lekcji życia, 500 najgłośniejszych uśmiechów Mamy i Taty, 5000 łez… szczęścia. A teraz normalność, zwykła codzienność, która wraca do nas, a my wracamy do niej… z tarczą, czy na tarczy?

Z tarczą…

Zawsze rozśmieszały mnie egzaltowane wywiady kobietek-celebrytek, które zaraz po tym jak opuściły porodówkę, na wszystkich kolorowych okładkach obwieszczały: „macierzyństwo zmienia”. A teraz ze skruchą własnej kpiny napiszę dokładnie tak samo: macierzyństwo zmienia. Ekstremalne macierzyństwo zmienia… ekstremalnie. Bo czymże może być kolejny długi dzień w pracy, stresująca rozmowa, nadmiar obowiązków w porównaniu… z kolejnym dniem, kiedy przez długie miesiące wyruszaliśmy na oddział Intensywnej Terapii nie wiedząc nigdy przenigdy co nas czeka, jakie diagnozy, jak bardzo bezpośrednie stąpanie cierpkim słowem po cienkiej granicy życia i śmierci… własnego dziecka – kochanego nad życie.

Daliśmy radę. Daliśmy radę zmierzenia się ze sromotnym upadkiem naszych planów, drastycznym pogrzebaniem w sumie najprostszych marzeń, rozsypaniem się naszego życia na drobny pył… Nikt nas nie pytał o zdanie, czy i dlaczego tak właśnie miało być… Za to my pytaliśmy wielokrotnie. Ciągle pytamy. Jakoś jednak nie możemy znaleźć odpowiedzi. Więc zamiast tego, wzięliśmy ten pył w dłonie i zaczęliśmy przesiewać te wszystkie ziarenka, rozdmuchane przez nieznajomy dotąd, a jakże silny wiatr pokory, bezwarunkowości uczucia, bezgraniczności wiary… Zebraliśmy je razem (choć łatwo nie było) i sami byliśmy zdumieni jak wiele udało się zbudować… z piasku. Ale na skale. A skałą naszą – zawsze, wciąż i niepodważalnie: Krzyś.

Na tarczy…

No to idzie ta wiosna… No to znów pojedzie po chodnikach więcej wózków, przylecą bociany, za oknem będziemy słyszeć szczebiot wracających z przedszkola dzieciaków. A my nie będziemy tej wiosny stać w oknie z naszym Krzysiem jak uwielbialiśmy to robić rok temu. Nie odbiorę go po pracy ze żłobka, czy nie skorzystam z urlopu wychowawczego. Za to o Krzysiu dalej mogę rozprawiać godzinami, a we mnie buduje się ciągle niesamowite uczucie: przeogromna duma bycia Mamą takiego dzielnego Rycerzyka! I gdy tak patrzę sobie na spacerującą młodą mamę na spacerze (nie z zazdrością, bo wciąż uwielbiam wszystkie dzieci), nie odganiam specjalnie nieustannej myśli: „Dla Ciebie to zwykły spacer – takich tysiące… Dla nas – był on dany jeden… na tysiąc”. I przypominam sobie wtedy jak ważne jest docenianie tego, co „tu i teraz” i że przyszłość zaczyna się dziś, nie jutro… Tylko, że „dziś” strasznie lubi tę prawdę gmatwać – planowaniem…jutra.

Mam przed sobą zdjęcie Krzysia – nieustannie, w domu, w torbie, w pracy… Czasem go cmokam, czasem się wpatruję, czasem „gadam” myślami, często puszczam „oczko”, bo wiem, że on przecież wie, o co chodzi… 🙂  Może mało to normalne, może ociera się o infantylność, może… a co mi tam, nieważne! Bo tyle sił, odwagi i takiego wewnętrznego spokoju daje Krzysiowa minka, spojrzenie, wspomnienie, że Rycerzykowi oprzeć się nie można i On zawsze utwierdza w jednym: „będzie dobrze Mamcia, czuwam”. I jesteśmy pewni, bo doświadczamy tego co dnia, że mamy teraz swojego prywatnego Aniołka, który nie pozwoli nam nigdy nikomu zrobić krzywdy; który prędzej, czy później ześle jeszcze lepsze dni; który stara się jak może, byśmy nie odczuli jego fizycznego braku, ale… Przecież mimo tego spokoju, wiary i szczęścia jakie budujemy teraz od nowa i po swojemu, zawsze zwycięża jedno przekonanie: „cena jaką przyszło nam za to zapłacić, była, jest i będzie ZAWSZE zbyt wysoka…”.

No to z tarczą, czy na tarczy?…

łóżeczko

R Y C E R Z Y K O W O – książkowo!

Rycerzykowy tydzień czas zacząć: 21.03.2014PREMIERA naszej książki w sprzedaży internetowej (na razie w księgarni internetowej Wydawnictwa WFW – dokładny adres podamy w piątek), w 21-sze urodzinki Krzysia, w Pierwszy Dzień Wiosny…, tak jak sobie to wymarzyliśmy!

Y… yyy… tak, cieszymy się bardzo, ale chyba bardziej boimy się i stresujemy przed tym finałem długich miesięcy pracy i przygotowań 🙂

Chcemy jednak wierzyć, że ma TO SENS: przecież ważne Lekcje trzeba zapisać, zapamiętać, wracać…, a nie pozwolić im pofrunąć w tylko internetową przestrzeń.

Ekipę wsparcia tego SENSU wydania „Rycerzyka” mamy ogromną: przede wszystkim WAS 🙂 oraz niespodziewaną armię formalnych Patronów książki – Gazeta Krakowska, Radio KRK.FM, Fundacja „Słoneczko”, Fundacja „Oswoić Los” wraz z portalem Damy-rade.org, Stowarzyszenie „Dlaczego.org.pl”, „HELP – wentylacja domowa”, portal „Zaradne Matki”, portal „SOS Rodzice.pl”, Fundacja „Nagle sami”.

RAP w tym miesiącu oczywiście się odbędzie – jak się domyślacie, będzie miał nieco inny wymiar, ale wciąż jeden cel: akcja poMOCY!

Zazdrościmy autorom książek opisujących np. swoje wakacje w Toskanii, fajne przepisy kulinarne albo sensacyjne intrygi akcji… Pewnie, że wolelibyśmy o tym pisać, może kiedyś… Teraz: prawda, emocje, rozrachunek priorytetów i wartości oraz najważniejsze „ku pamięci” siły, odwagi i pokory takich Rycerzyków, jakim m.in. był nasz Krzyś…

Youtube jaki odważyliśmy się Wam pokazać „zawirusował” ważnym przesłaniem tysiące Rycerzykowiczów w sieci – dziękujemy najpiękniej! :-* Aby książka dotarła wszędzie tam, gdzie jest mile widziana, dołączajcie do okazjonalnie utworzonego WYDARZENIA na FB – zapraszajcie innych!:-)

Każdy zakupiony egzemplarz ma ogromne znaczenie: całkowity zysk ze sprzedaży „Rycerzyka” zdecydowaliśmy się przekazać Podopiecznym Krakowskiego Hospicjum dla Dzieci „Alma Spei”. Więcej szczegółów dlaczego właśnie im – już wkrótce!

DZIĘKUJEMY DZIĘKUJEMY DZIĘKUJEMY, ŻE JESTEŚCIE Z NAMI W TYM ZNÓW WAŻNYM DLA NAS CZASIE! ♥ ♥ ♥

i-solarny-aniol-z-ksiazka

 

MISJA „KRZYŚ”

”SAM NIC NIE CZYNIŁEM DOBREGO
ANI MNIEJ ANI WIĘCEJ
TO TYLKO ANIOŁ ROZDAWAŁ
CZASAMI PRZEZ MOJE RĘCE.”

/ks. Jan Twardowski, “Prośba”/

Tuż po ostatnim pożegnaniu Krzysia, pojechaliśmy w Bieszczady… Do małego drewnianego domku niemalże na pustkowiu, gdzie tylko my, cisza, czas, który zdawał się stanąć w miejscu… I Krzyś. Mieliśmy wrażenie (i mamy nadal!), że był wtedy i jest z nami obecny wciąż, że nie było żadnego pożegnania. Synek nasz być może jest teraz tą naszą wewnętrzną siłą, która podpowiada jak, którędy, dokąd mamy iść… I ta siła właśnie kazała nam w bieszczadzki wieczór dosłownie wziąć długopis i rysować… grafy, strzałki, tabelki, które budowały scenariusz pt. „co dalej?” – kolejne pomysły, projekty. Teraz: plan „realizacja”. Tematyka: a jakże – krzysiowa! 🙂

Krzyś inspirował nas różnie: czasem bardziej osobiście, czasem i dość często podpowiadał, aby opowiedzieć naszą historię światu…

No to po kolei:

Zaczęliśmy malutkimi kroczkami, bardziej prywatnie, łapaliśmy wspomnienia i zamykaliśmy pod różną postacią, aby nigdy nie uciekły. Bo zbyt cenne:

Następnie Krzyś otworzył nasze głowy szerzej, bo wokół nas zebrało się niewiarygodnie wiele dobrych serc – dla potrzebujących serc:

  • Portal dedykowany Rodzicom Chorusków – prace trwają (będzie bajkowo!)
  • W czerwcu chcielibyśmy zorganizować pewien ważny Memoriał – etap: planowanie

Krzysieńku,… prowadź dalej tą niewidzialną Siłą –

ku pamięci; ku otarciu łez takim jak my; ku wywołaniu łez u tych, co nigdy nie mieli pojęcia… jak ważne jest „dziś”.

Dziękujemy, że jesteście z nami, że jesteście ważną „składową” tej Siły! :-*

DSCF2637“Bieszczadzkie” notatki

1% AFTER PARTY

Drodzy nasi!

Skąd ten tytuł? Bo nasz RAP wciąż trwa, dotyczy pomocy Maluszkom-Choruskom, a dziś znów o tej dobrowolnej, drobnej, ważnej pomocy będziemy pisać… w formie after party naszego koncertu z 21.02.2014.

Albo też jako inna forma after party… minionego roku. Bo o 1% podatku będziemy pisać: po ubiegłym roku pora na rozliczenia, pora na podsumowania, pora na bezinteresowny gest dobroci w jednej, maleńkiej kolumnie na naszym PIT. Piszemy Wam o tym, bo dostajemy wiele zapytań: „dla kogo?”, „jak?”, „wy wiecie lepiej…”. Nic nie wiemy lepiej oprócz tego tak banalnego stwierdzenia: „1% tak niewiele, a może tak wiele…”. Może wiele, naprawdę! Byliśmy przez chwilę po tej drugiej stronie – czekających, proszących, planujących małe wielkie cuda… My akurat nie zdążyliśmy z 1% od żadnego z Was skorzystać, ale uczestniczyliśmy w wielkiej, państwowej zbiórce groszy, dziesiątek złotych, setek… i przecieraliśmy oczy ze zdumienia: odrobinki na koniec tworzą ogromną garść pomocy pięknych Ludzi, która pozwala spełniać te małe lub nawet te najbardziej śmiałe marzenia. Gdyby Krzyś dziś był, wiemy, że dzięki Wam – Waszej pięknej inicjatywie przekazywania naszemu synkowi 1% podatku, moglibyśmy mu zakupić przenośny koncentrator tlenu = bylibyśmy wolni od domowych kabli! 🙂 Ależ bylibyśmy wtedy szczęśliwi…

Nie będę pisać wiele zbędnych słów, bo w tym roku nie mnie jest dane stawać w szranki z innymi proszącymi o 1%, za to posłużę się cytatem pięknego, ważnego tekstu napisanego ręką Mamy znanego Wam już Adasia, która tłumaczy prosto i uczciwie „o co w tym wszystkim chodzi”:

„Zatem znów, jak co roku, stajemy na linii startu. Rozglądamy się dokoła i spuszczamy nisko głowy, widząc wokół siebie nieprzebrane morze ludzkich i nie tylko ludzkich nieszczęść i wyciągniętych po pomoc rąk. Nie powinno tak być. Nie powinno być tak, że jedyną szansą na przetrwanie, na życie, na zdrowie, na poprawę jakości funkcjonowania jest wzięcie udziału w wyścigu na nieszczęścia. Że światem rządzi ekonomia godna Sparty. Że trzeba spuścić wzrok i wyciągnąć rękę – albo skazać swoje dziecko na śmierć lub cierpienie.

Nie powinno tak być, ale nie wiem, nie mam pomysłu, jak można to zmienić. Dlatego, bardzo z siebie niezadowolona, stoję wraz z innymi. I tak sobie myślę – nie zmarnujcie swojego 1 procenta. Tą jedną decyzją możecie zmienić czyjeś życie. Sami dokonacie najlepszego wyboru, na kogo chcecie ten jeden procent przeznaczyć (…). Ale nie przepuśćcie okazji, żeby komuś pomóc. Za to Wam z góry dziękuję.”

Kochani, pytacie często kogo „polecamy”, aby wpisać w rubrykę. Najchętniej powiedzielibyśmy nikogo tzn. absolutnie wszystkich. Nie można dzielić dzieciaków na mniej lub bardziej chore; na lepiej lub gorzej rokujące; na bardziej lub mniej potrzebujące. Każdy apel o pomoc jest tak samo ważny, każde słowo „pomóż” – tak samo zawstydzone, co jednak potrzebne.

A jeśli naprawdę nie macie wokół nikogo Wam, Waszemu sercu, intuicji bliskiego Potrzebującego i mielibyście zostawić pustą rubrykę – przypominamy Wam choćby te Dzieciaczki, które są nam szczególnie bliskie i niekiedy także gościły na naszym blogu: super dzielny Wojtuś; śliczny Mały Książę; sam ale nie samotny Olafek; przesłodki rekordowy wcześniak Tymek; Krzysiowa „dziewczyna” Nadia; księżniczka Marysia; bohaterka Gabrysia; troszkę starszy kolega Grześ; Iskierka Eliza… I można by wymieniać i wymieniać – bez końca. Jeśli ktoś potrzebuje u nas zamieścić także swój apel, wspomnieć o swoim Chorusku – piszcie proszę w komentarzach, śmiało! :-*

I dla Pytających o pomoc z tej „drugiej strony barykady” chcemy podsunąć jedno, sprytne, proste rozwiązanie. Aby lepiej dotrzeć ze swoim apelem do świata (co wiemy, że wcale nie jest takie łatwe wśród morza Potrzebujących), polecamy skorzystać z pięknej akcji pod patronatem aktorki Pauliny Holtz, organizowanej przez zaprzyjaźniony z nami portal www.zaradnematki.com, który tworzy „bazę” Dzieciaczków proszących o 1% podatku – jest prosto, przejrzyście, jeszcze niezbyt tłumnie i mamy nadzieję – skutecznie!

Mamy nadzieję, że to nietypowe „after party” będzie pomocne Tym, którzy chcą pomóc oraz Tym, którzy potrzebują pomocy… A z naszej strony, cóż… pięknie dziękujemy za przemyślane, dokładne wypełnienie ważnej rubryki – Twój 1% naprawdę może zdziałać… małe, wielkie cuda! 🙂 Banalne…, ale prawdziwe :-*

1389867889_59ozx7_600