„- Bo my ciągle szukamy Domu i nie możemy go znaleźć, wiec pomyślałem sobie, ze jeżeli zaczniemy szukać Dołka, to wtedy na pewno go wtedy nie znajdziemy. I to jest Dobra Myśl, bo może wtedy znajdziemy coś, czego wcale nie szukamy, i może to będzie właśnie to, czego naprawdę szukamy.”
- Jeśli ktoś w życiu marudzi i narzeka na byle co, wystarczy żeby przeszedł się po szpitalu w Prokocimiu. W tym miejscu całkowicie zmienia się światopogląd. Szczególnie wtedy, jak często stoi się na cienkiej granicy życia i śmierci, uśmiecha przez łzy i uczy niezmiernej pokory. A najbardziej płaczące mamy w tym szpitalu, to te wychodzące z Izby Przyjęć… z synkiem z nogą w gipsie…
- Najczęściej zadawane pytanie na oddziale Intensywnej Terapii w Prokocimiu: „Boże, gdzie jesteś…?”
- Przepiękna piosenka dodająca SENSU wszystkiemu:
http://w871.wrzuta.pl/audio/6AcWuq7NgHM/bede_czuwal
- „Wiemy o sobie tyle, na ile nas sprawdzono”… Dlatego na bardzo częste uwagi pt. „Jak Wy sobie z tym radzicie”… „Podziwiamy, my nie dalibyśmy rady”, „Dzielni jesteście, skąd bierzecie tyle siły? „… Odpowiadamy po prostu: „TY też byś sobie dał radę. Tylko jeszcze o tym nie wiesz”. Musimy, przecież tu chodzi o kogoś najcenniejszego na świecie. A do wszystkiego można się może nie przyzwyczaić, ale oswoić: i do szczęścia, i do cierpienia.
- Najmądrzejszy Ksiądz na świecie: pozdrawiamy serdecznie i obiecujemy stosować i szerzyć najpiękniejsze przemyślenia!
Przez świat Anioł szedł
i gołym duszom ciała rozdawał.
Zdrowe i chore w koszyku miał.
Te słabe wstydliwie na samym dnie chował.
Kiedy już wszystkie rozdał
zatrzymało Go smutne dziecko
i płacząc spytało:
– dlaczego mi dałeś z chorobą ciało?
Anioł chciał coś powiedzieć
lecz ze wzruszenia zaczął jąkać się:
Kochane dziecko brakło mi zdrowych
ale ludziom nie wierz, że Bóg tak chciał…
– Lucjan Szczepaniak SCJ –
- „Nigdy nie jest tak, żeby człowiek, czyniąc dobrze drugiemu, tylko sam był dobroczyńcą. Jest równocześnie obdarowywany, obdarowany tym, co ten drugi przyjmuje z miłością”.
/Jan Paweł II/
- „Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka”.
/Jan Paweł II/
Prokocim….spędziliśmy tam z synkiem 3 miesiące, a wcześniej 3 i pół na neonatologii na Kopernika, czyli ponad pół roku w szpitalu non-stop od urodzenia (z 2-dniową przerwą w środku). Nieobcy mi jest Oddział Intensywnej Terapii, neurochirurgia, pulmonologia; strach, łzy, bunt przeciw cierpieniu tak małych istot, ale……najgorsze (bo moja bezsilność objawiła się z pełną mocą) miało dopiero nadejść……pod koniec, w ostatnich 2 tygodniach przed wyjściem na wolność – do DOMU. Mój prawie 7-miesięczny synek leżał na sali z 2 chłopcami, po 6 i 7 lat….cierpieli min. na zanik mięśni niemal od urodzenia. Nigdy nie zapomnę bólu samotności w oczach siedmiolatka. Nie mógł mówić, nie mógł sam się poruszyć, ale oczy wyrażały wszystko – chwile radości, godziny rozpaczy, SAMOTNOŚĆ nieskończoną…..Ten chłopiec od 6 miesiąca życia non-stop przebywał w szpitalu, mama z tatą odwiedzali go raz na dwa tygodnie w sobotę lub niedzielę. Zawsze płakał jak już poszli. Do dziś wyrzucam sobie, że zbyt mało z nim rozmawiałam, zbyt mało kontaktu podejmowałam. Do pewnego momentu zajmowałam się tylko swoim synkiem aż w końcu do mnie dotarło, że na tej sali są ci, których położenie jest o wiele cięższe niż mojego synka, i że trzeba odwrócić do nich swoją twarz, skierować oczy i zainteresowanie. Tak niewiele mogłam zrobić i tak niewiele zrobiłam.
Na szczęście jedna z pielęgniarek była naprawdę zaangażowana w rozweselanie tego smutnego chłopczyka, który może fizycznego bólu nie czuł aż tak bardzo (temu medycyna może zaradzić), ale z pewnością czuł ogromny ból samotności.
Wyprowadziłam się z Krakowa, nie wiem, czy ten chłopczyk jeszcze żyje, ale czy mamy prawo utrzymywać takie dzieci przy życiu, które nie tylko nie wyzdrowieją, ale zmagają się na co dzień z WIELKIM BÓLEM ŻYCIA – samotnością. Być może mama i tata go kochają, ale nie ma ich przy nim na co dzień, nie ma nikogo, kto miałby choćby godzinę dziennie tylko i wyłącznie dla niego. To WIELKA TRAGEDIA. Wydaje się, że język nie jest w stanie oddać jej głębi.