Pod wczorajszym wpisem pojawił się jeden – inny niż zwykle – bolesny komentarz.
Dziś będzie więc męska rozmowa z Tatą Krzysia (tak, tak, na blogach piszą nie tylko „mamusie słodkich dzieciaczków roztkliwiające się nad swoimi pociechami”).
Moglibyśmy ten komentarz zignorować. Mamy jednak nadzieję, że będzie to ważny głos w tej dyskusji, którą rozpoczynamy z trzech powodów:
– żebyście i Wy, Przyjaciele Krzysia, wiedzieli z czym do czynienia mają na co dzień rodzice dzieci chorych i rodzice Aniołków – nie tylko słowa otuchy i współczucia, ale i słowa bolesne, wbijające się jak sztylet w serce,
– bo głupoty nie można ignorować. Głupota, która nie jest tępiona staje się normą, która zaczyna beztrosko hasać w przestrzeni publicznej,
– w obronie godności Krzysia i innych chorych dzieci oraz całej społeczności blogowej.
Zacznijmy więc po kolei, cytując komentarz niejakiego Marcina (zachowana oryginalna pisownia):
„Ludzie powinniscie sie cieszyc ze takie potworne anomalie umarly.Slodki nienormalny niemowlaczek a co by bylo za 20 lat. Cale szczescie ze ta anomalia przestala istniec. Dziecko bylo wadliwe (…)”
Czy zdrowe dzieci mają większe prawo do życia i opieki medycznej niż dzieci chore, obciążone genetycznie? Pewnie, że łatwiej byłoby dla NFZ, budżetu, itd., by takie dzieci najlepiej się w ogóle nie rodziły. Ale jednak Ktoś tak zdecydował, że i takie dzieci są na tym świecie.
Czy chore dziecko nie ma prawa być ratowane tak jak zdrowe dzieci? Że co? Że nie będzie z nich pożytku w przyszłości? Że będą obciążeniem dla systemu? Powiedzmy sobie szczerze: znam wiele osób zdrowych, które też nie są pożytkiem dla społeczeństwa.
A takie podejście może doprowadzić do chorych wniosków:
Po co leczyć ludzi chorych? Dobić ich! Przecież niepotrzebnie obciążają system.
Po co opiekować się starszymi? Dobić! Przecież już nie są w wieku produkcyjnym.
Po co ratować ludzi rannych w wypadkach? Dobić! Przecież szkoda marnować kasę na ich leczenie.
Ale zaraz, zaraz… przecież to brzmi znajomo… ach tak! Były już kiedyś doktryny i systemy chcące segregować ludzi na podludzi i nadludzi, mordujące tych, co mieli inny kształt nosa czy też byli innej wiary, zrzucające chore dzieci w przepaść…
Hitler, Mengele, Stalin, Spartanie – coś to panu mówi?
Czy przemawia do pana 72 mln ludzi, które zginęły podczas II wojny światowej tylko dlatego, że jeden facet wymyślił sobie czystki rasowe i nowy „idealny” porządek świata?
Wracając do Krzysia:
To co? Mieliśmy Krzysia przestać karmić? Odłączyć od tlenu? To byłby ten „wspaniałomyślny wyraz nowoczesnego humanizmu”? Halo? Czy jeszcze leci z nami pilot? Ludzie! Czekacie na koniec świata jako wojnę jądrową czy huragany? Powiem Wam: to jest KONIEC ŚWIATA, jeśli brak jest poszanowania dla drugiego (również tego chorego) człowieka. Promuje pan cywilizację ŚMIERCI, a nie ŻYCIA!
„Tylko szaleniec potrafi rozpamietywaci wypisywac historyjki jakby chodzilo o normalne dziecko.Dla normalnego czlowieka te wasze blogi belkotanie bzdur na temat ze dziecko kalekie dalo Wam sile do zycia jest bzdura.Np. Blog Marysia Brzoska az sie nie chcepisac”
Cóż, mam nadzieję, że nie będzie pan musiał stać kiedyś po tej stronie lustra, po której stoimy my – rodzice Krzysia, Anna Brzóska, rodzice Adasia, Emilki, Błażeja, itd. Tylko stojąc po tej stronie dowiedziałby się pan, co tak naprawdę daje siłę do życia.
Dyskutowałbym też nad określeniem: „normalny człowiek”. Kto to niby jest? Ten zdrowy ze zdrowymi dziećmi? A my co? Jacyś trędowaci jesteśmy? Myślenie godne ciemnych wieków średniowiecza.
I jeszcze jedno mnie zastanawia. Skoro tak pana brzydzą chore dzieci, to czemu pan się tak „katuje” wchodząc na blogi tych dzieci? Jakiś wyraz nowoczesnego masochizmu?
„W kadym badz razie dobrze sie stalo ze te “aniolki”/Biedne te prawdziwe przestaly istniec i żebrac o 1% podatku na beznadziejnosc”
Ponad 457 mln zł zebranych przez 1% podatku w 2012 r.
457 mln zł przeznaczonych na m.in. leczenie i rehabilitację chorych dzieci.
To daje nadzieję, nie beznadziejność.
A że żebramy? No cóż, każda kampania społeczna to w pewien sposób żebranie o pomoc. A co ma zrobić rodzic chorego dziecka, gdy nie ma na leczenie? Niech mi pan wierzy, posunie się nawet do żebrania.
Podsumowując: zapraszamy pana na Oddział Intensywnej Terapii lub Oddział Onkologii w szpitalu w Prokocimiu. Niech pan powie tym dzieciom prosto w oczy, że powinno się je dobić. Że nie ma dla nich przyszłości. Że są obciążeniem dla systemu. Że za 20 lat będą brzydkie i nadal ułomne. Że powinny umrzeć…
Gdy pan to zrobi, wtedy możemy prowadzić dalszą dyskusję.
Póki co wystarczy. Tyle.
PS. Piszcie w komentarzach, jeśli popieracie nasze stanowisko.
PS od Mamy Krzysia:
Pro forma, przypomnienie tylko idei powstania bloga: przekonać i udowodnić, że życie z chorobą własnego Dziecka to nie tylko musi być pasmo pretensji, goryczy i krzyku nieszczęścia, ale pełna wyzwań, wyboista droga, na której odkryliśmy nasze największe Szczęście; która pokazała nam najcudowniejszą, czystą Miłość. Dzięki naszemu niedoskonałemu-doskonałemu Krzysiowi. Wiemy, że brzmi górnolotnie i że „Niedoświadczonym” trudno uwierzyć, ale tak jest. Nikomu nie życzymy nigdy takich doświadczeń. Dlatego dziękujemy absolutnie wszystkim Przyjaciołom Krzysia, że nam uwierzyli „na słowo”, że są z nami – serdecznie, przyjaźnie, mimo wszystko… Marcinie – nie wiesz, nie rozumiesz o czym piszemy…, a aby nie gloryfikować głupoty – twój nieszczęsny komentarz (fragmentami opublikowany, bo potrzebny tylko do tej jednej ważnej dyskusji) jest już w koszu.