Depakine, Lignokaina, filterek Portex, obwód, niska wentylacja wydechowa, SpO2, Clonazepam, bolus, zgłębnik dożołądkowy, FL, Vtt, aspirat, posocznica, dekaniulacja, herpes, burleska, Costello, VSD, mioklonie, Keppra, vascuport…
Znacie wszystkie te słówka?… A Krzyś zna. Kosmos, nie? Prawdziwy mikro/makrokosmos, w którym tkwił nasz synek w ubiegłym roku. Najpierw w szpitalu – gdy medyczne głowy rzucały nad jego łóżeczkiem coraz to (także dla nas) dziwniejsze hasła. Musieliśmy uczyć się szybko. Ekspresowy kurs zapamiętywania. Potem w domu – mimo, że pojawiła się obok grzechotka, milusi miś, kolorowa karuzela, czułe słówka, nie uciekliśmy od rozbudowywania niechcianego, a jednak potrzebnego słownika pojęć nieznajomych zdrowemu światu. I słusznie, że nieznajomych. I nigdy nikomu nie życzymy, aby musiał się ich uczyć w takim trybie jak nasz. Jeśli ktoś ciekawy – zawsze lepiej kliknąć w Wikipedię.
W tym roku postanowiliśmy nadrobić zaległości. Powoli zapominamy, jakim roztworem przemywało się skórę wokół rurki, musielibyśmy sobie przypomnieć kolor używanych cewników, mylą nam się tak pożądane kiedyś nazwy lekarstw. Pamięć wypiera to, co złe. Tęsknota przynosi to, co dobre…
I tak zastanawiając się, o czym by chciał teraz przeczytać czy usłyszeć nasz Krzyś, zrodził się nowy pomysł na cykl wpisów pt. ALFABET.
Nie będzie w nich ani słowa o medycynie; ani słowa ze słownika pojęć zakazanych dla beztroskiego świata. Nasz Krzyś przekroczył już wszelkie limity wiedzy na temat zdrowia, a właściwie jej wszelkie obszary, gdzie może ono szwankować. Za dużo też nasłuchał się dorosłych rozmów o życiu i śmierci. Niepotrzebnie patrzył na sprzęty i czynności, które najlepiej by było, aby w ogóle nie musiały być nigdy wymyślone i potrzebne.
Tej jesieni, wierząc, że nasz Aniołek i tak doskonale wie, o czym sobie myślimy (niejednokrotnie nas w tym już utwierdził!), opowiemy Krzysiowi o wszystkim tym, o czym tak bardzo chcieliśmy mu powiedzieć jeszcze tutaj, bezpośrednio, ale nie zdążyliśmy… Nie wiemy jak on teraz widzi świat. Jednak wiemy jakim chcielibyśmy, aby go zobaczył, zapamiętał. Nasz świat – najzwyklejszy ze zwyklejszych, jemu jednak wciąż nieznany. Opowiemy w zaplanowanej kolejności – alfabetycznej. A opowieści nasze będą miały formę listów – listów do Nieba.
Zatem, „Listy do K.” już niebawem…
Dziękujemy, że jesteście ciągle z nami… :-*
Czekamy z niecierpliwoscia 🙂