Kochany Krzysiu,
Idzie wiosna… Znów zakwitną jabłonie – śpiewano. I zapewne zakwitną.
Znów kolejne samotne twarze odnajdą się w tłumie, splotą swoje dłonie…
Znów odprowadzimy wzrokiem, uśmiechem, życzeniem swoich Bliskich na ślubny kobierzec,
Znów będziemy planować urlop,
Świat co kilka sekund usłyszy kolejny nowy, pierwszy krzyk – krzyk życia,
Były cuda, cuda się dzieją, cuda się staną – każde narodziny, zaćmienie słońca, kolejna rocznica jednego Zmartwychwstania.
Idzie wiosna… Wokół jabłoni toczy się wojna. A w dłoni – granaty.
A co jeśli na hali przylotów nie doczekam się kiedyś tej spodziewanej twarzy? Dłonie się załamią. A serce pęknie.
Iluż jeszcze znajomych-nieznajomych, „takich jak my” odprowadzimy na zupełnie inny „początek nowej drogi życia”…? Po życiu.
Marzenie beztroskich wakacji pokłóci się z poczuciem niepokoju – z rozsądku.
Świat jest jednym wielkim krzykiem – mimo, że zaklejają usta… szantażem albo taśmą.
Były cuda. Cuda nienawiści. I choć nikt w nie nie wierzy, ciągle się dzieją – matka bije dziecko, słońce nie ma czasu cieszyć, a za wiarę w Zmartwychwstanie – rozbije się samolot, zatrzęsie się ziemia…
Krzysiu,
U nas wszystko w porządku,
„Tylko jeden samobójca więcej”…,
Gdy co dzień otwieram portal informacyjny – jest mi wstyd.
Pomóż napisać inny List, Kochanie…
I znów… I znów… I znów… Historia, jak pory roku, powtarza się i powtarza… Tylko my przemijamy bezpowrotnie. A może nie… 😉