A nas ciągle nosi… po tych anielskich śladach…

Anielskie ślady znów odnajdujemy w Bieszczadach.
To tutaj rozpoczęliśmy nasz wakacyjny sezon i to tutaj właśnie bardzo chcieliśmy go zakończyć…

W Wetlinie, Mili…

„(…) czereśnie dziko krwawią,
tam granicy pilnuje
całkiem wesoły Anioł.
(…) zaczyna się koniec lata,
tam Anioł traci głowę,
z brzozami się brata (…)” *

*) „Leluchów” – Stare Dobre Małżeństwo.

image

Po przepięknej trasie Przełęcz Orłowicza – Smerek – Wierch Osadzki – siedzimy na „naszej” Połoninie Wetlińskiej, u stóp Chatki Puchatka… Każdy z nas ma takie swoje „stacje łączności” z „Gdzieś TAM”… Zdecydowanie to TUTAJ wzajemnie nadajemy najlepszy sygnał… Krzysiu, odbiór!… 🙂 :-*

Jedna odpowiedź

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s