Niech nie rozdziela…

Bo czasem tak po prostu jest… Bo czasem smutniej… Bo czasem przychodzi i odchodzi rocznica ślubu… Bo czasem zostają pretensje… Bo czasem…

 

Pamiętam, kiedy eleganccy… najszczęśliwsi na świecie, wysiedliśmy przed kościołem. Czarny garnitur błyszczał. Biała suknia szeleściła, ozdobiona białym woalem. Ukochany narzeczony podał rękę, by było łatwiej zsiąść z pięknej karocy. Podniosłam nieśmiało beztroski wzrok. Byliście Wy – dziesiątki ciepłych, serdecznych, roześmianych twarzy.

 

Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela…

 

Pamiętam, kiedy eleganccy… przepełnieni bólem największym na świecie, wysiedliśmy przed kościołem. Czarny garnitur wyblakł. Skromniejsza, biała sukienka przepasana czarnym woalem. Ukochany mąż złapał za rękę, żeby odwrócić wzrok od karawanu z małą, białą… . Podniosłam nieśmiało zmęczony wzrok. Byliście Wy – dziesiątki smutnych, oniemiałych od łez tych samych twarzy.

 

Co Bóg złączył, niech sam nie rozdziela…

mc0687/fot:archiwum prywatne/

Nigdy więcej białej sukni… I woalu. Ot, taka modlitwa.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s