Z serii: Walentynkowe rozmowy z Niebem…

 – Krzysiu…, czym jest właściwie ta miłość?

– Mamuś, miłość, to żeby być, mimo wszystko… Obok. Zawsze.Wszędzie.

– Krzysiu, ale czasem nie da się być „zawsze”, „wszędzie”… I jeszcze „obok”.

– A właśnie, że się da! Bo „wszędzie” możesz być nie tylko stópką, ale myślą, uśmieszkiem, smutaskiem, uf…ufnością, tęsknieniem. Dołączasz właśnie wtedy z tym „obok” do kogoś, kogo kochasz. Wtedy serduszko Ci tak się troszkę ściska, robi się cieplutkie. „Zawsze” jest za to wtedy, kiedy czujesz, że musisz właśnie tak do kogoś powędrować – przytulić się na kanapie, czy też polecieć myślą helikopterem na koniec świata…

– Kochanie, a czy fajna jest ta miłość?

– Jak ktoś dobrze ją doprawi to jest smaczna, Mamuś.

– Jaka Maluchu, smaczna?

– Tak. Jak jest za dużo słodka – to  niezdrowo przecież. Jak zbyt dużo łezek ją zalewa – słona się robi. [Krzyś marszczy nosek]

– Krzysiu…, a czy takie maluśkie dzieci potrafią już kochać?

– Mamuś, Maluszki kochają najmocniej właśnie…

– A dlaczego tak sądzisz?

– No bo… zobacz, to takie proste: nie umiemy zbyt dobrze liczyć, analizować, nie wiemy za bardzo co to znaczy to trudne słowo „duma”, krzyczymy tylko jak jesteśmy głodni albo jak mokro, ot takie jedyne foszki… I nasza miłość jest też najświeższa.

– Krzysiu, najświeższa?

– Tak Maminka, przyniesiona stamtąd, gdzie się rodzi dusza… A tam powstają same najpiękniejsze sprawy. Taka sytuacja… Coś przecież już o tym wiem, prawda?

– To znaczy synku, że moja miłość jest już… nieświeża, przeterminowana…?

– Nie Mamuś, ale troszkę ją zapominasz. Widzisz, Tata może chciałby jakąś romantyczną kolację wreszcie. A Twój dawny Przyjaciel czy najfajniejsza Koleżanka – czeka na niecodzienne, miłe słowo. A Babcia z Dziadkiem – przytuliłaś ich dziś? No… odkurzaj tę miłość plosem. Jeśli nie masz czasu na co dzień, to właśnie dziś… zamiast narzekać, że „znów są Walentynki”…

– Oj, Krzysiu, ale Ty się mały mądralka zrobiłeś… 🙂

– Mamcia, pokazuję tylko jak bardzo Was kocham… Wreszcie mogę – bo wiesz, wcześniej było mi ciężko…

– Krzyś, Ty o każdy poranek więcej z nami dawałeś największy dowód miłości, synku. Byłeś. Obok. Zawsze. I mimo wszystko.

– A bo wtedy to Ty mi powtarzałaś: „Bo miłość jest wtedy, kiedy się kogoś lubi… za bardzo”*). Ja wszystko pamiętam! Nawet gdy nie wszystko z tego rozumiałem, to wtedy mój ulubiony miś **) się tak niewidzialnie słodko do mnie uśmiechał i przytakiwał… 😉

– Dobrze, Kochanie. Ciepłe słowo dla Bliskich nam już tutaj jest :-* Przytulaski najpotrzebniejsze były. Teraz chodź, pomożesz Mamie przyrządzić tę kolację dla Taty. Ty zapalasz świeczki.

– Tylko plosem, nie celwone… 😉 :-*

Psst… Kochani Nasi, duużo MIŁOŚCI – tej Widzialnej i tej Niewidzialnej…! :-* 🙂

ImageNasz AMORek – Krzyś!

*) „Kubuś Puchatek – powieść Alana Alexandra Milne’a

**) ulubiony miś Krzysia (dla Niewtajemniczonych) = Kubuś Puchatek

2 responses

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s