Dziś, a właściwie w tych dniach u nas bardziej tęskno niż zazwyczaj… I nie obędzie się bez oglądania wstecz… Jeśli znów pozwalamy sobie na nasze zbytnie sentymenty – przepraszamy, ale czasem wszystko staje się silniejsze od nas. Ze spędzonego naszego wspólnego czasu z Krzysiem wyryło się nam w sercu wiele dat: niektóre już sobie tutaj przypominaliśmy, inne pewnie przypomnimy kiedyś, a jeszcze inne być może na zawsze upamiętnimy milczeniem… Dziś także jest ten dzień kiedy zwycięża wspomnienie… Dokładnie rok temu, po wielu niekończących się miesiącach trudu, walki i nienazwanej rozmiarami tęsknoty… zostaliśmy z Krzysiem na noc. Został przeniesiony na oddział zwykły – wstęp dla rodziców dozwolony całodobowo. I zostawaliśmy tak z sobą na kolejny dzień. I na kolejną noc… I potem na kolejne najpiękniejsze dni i cudowne noce w domku… Myśleliśmy, że już tak będzie, że na długo, że na zawsze… Jacy my wtedy byliśmy szczęśliwi! Tak, szczęśliwi! Tak po prostu.
Nasze „na zawsze” trwało do końca maja, gdzie znów nas rozdzieliły metalowe, szczelne, zimne, bezduszne śluzy wejścia na oddział Intensywnej Terapii.
Dziś ciągle oddzielają nas od Krzysia jakieś drzwi – nic przez nie nie widać, często jak się bardzo chce – można usłyszeć, poczuć… Przecież… „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Prawdziwie się widzi tylko sercem”. Krzyś był, jest i będzie niepodważalnym, jedynym, naszym „Najważniejszym”. Tylko czasem ta nasza „widoczność” zostaje zaburzana, bo… czasem jeszcze serce płacze.
Dziś, siedzę w ciepłym domku na wygodnej kanapie… A marzę? Marzę o twardym leżaku w półmroku oddziałowego pokoju, gdzie usypiam na ręku naszego synka jak rok temu… Ot, takie marzenie.
Aniu zastanawiam się co napisać i nie wiem… są chwile, kiedy żadne słowa nie będą odpowiednie, więc po prostu pomilczę z Tobą i mocno przytulę w myślach :*
poleżę dzisiaj z Wami na tym leżaku, leżaku wspomnień…
Wierzę, jak Wam trudno…
Nie wiem, co napisać…Chciałabym mocno przytulić. Wiem, jak niektóre daty, wydarzenia, mocno zakotwiczają się w naszej pamięci.
Jesteście bardzo dzielni, i życzę Wam dużo ciepła, spokoju, i tego, abyście byli jeszcze bardziej silni. Pewne jest jedno: Mały Rycerzyk czuwa nad Wami…