Zostań „serduszkowym terrorystą”!

WIELKA akcja odważnych, pozytywnych ludzi. Co jest wielkie? Atmosfera, rozmach, serca, szczodrość, integracja, zabawa? Tak. Ale największy jest sens całej akcji: z malutkich kroczków (złotówki wrzucane do skarbonek) tworzy się co roku ogromny krok milowy (zebrane finalnie miliony złotych). Krok milowy dla polskiej medycyny. Krok milowy dla zmiany światopoglądu. Krok milowy dla życia… dla tysięcy żyć – jeszcze króciutkich, maleńkich, może naiwnych, ale silnych, najodważniejszych.

ORKIESTRA nie symfoniczna, nie kameralna. To orkiestra jedynych w swoim rodzaju dźwięków składających się z magicznego „pip pip pip” przekazujących ciche, często niepewne, odważne: „Mamo, jestem”. Zamiast skrzypiec – rząd pulsoksymetrów mierzących pracę serduszka i natlenowania krwi; zamiast trąbek – urządzenia Infant Flow do nieinwazyjnej wentylacji pomagające oddychać; zamiast bębnów – inkubatory z mnóstwem kabelków i okienek, wraz z większymi poduszeczkami w środku niż sami mieszkańcy „szklanych domków”. Co dzień na oddziale otaczały nas rzędy porządnych, nowoczesnych sprzętów z przyklejonym maleńkim czerwonym serduszkiem. I to mieniące się wszędzie czerwone serduszko sprawiało wrażenie, że oddział neonatologii polskiego szpitala nie wygląda jak polskie PKP, ale jak zachodnie TGV.

ŚWIĄTECZNEJ atmosfery w polskich szpitalach brak. Wiem, widziałam. Nasze własne dzieciątko mało świątecznie musiało walczyć o życie długie miesiące. Nie było fanfarów, biesiady, oklasków. Były strach, bunt, niedowierzanie i łzy. I jeśli tylko o jakiejkolwiek „świąteczności” mogła być mowa, to tylko wtedy gdy kolejne badanie poszło po naszej myśli; gdy padła dobra diagnoza, gdy czytaliśmy z buzi synka przekonanie: „Mamcia, dam radę!”. Nowe sprzęty od WOŚP-u nie gwarantują zwycięstwa. Jednak dają dużo więcej niż złotówka wrzucona do puszki – dają poczucie bezpieczeństwa, że „na dane okoliczności, moje dziecko jest w najlepszym miejscu z możliwych”.

POMOCY nie powinno się udzielać tylko jak zawołają, jak namówią, jak każą… Ale jeśli faktycznie codzienne sprawy nas zapędzają gdzieś hen we własne zmartwienia, pilne sprawy, niekończące się „pomyślę o tym jutro”, warto czasem się zatrzymać i przetrzeć oczy. Tak, ten stary, brudny szpital, który mijasz codziennie rano w drodze do pracy, to nie tylko mury… Tam są też dzieci, które właśnie się dowiadują, że mogą do pracy nigdy nie zdążyć pójść. Tym samym, wiedzą, że trzeba walczyć; chcą walczyć; czekają na pomoc. Jakby tą pomocą mogłoby być tylko uściśnięcie za rękę, pogłaskanie, nowy miś albo odwiedziny z puentą: „wszystko będzie dobrze”, byłoby idealnie. W takim świecie niestety „pomóc” znaczy „dać kasę”, brutalna to prawda. Byliśmy po tej drugiej stronie murów – przetarliśmy własne oczy…

 

A na koniec, po raz pierwszy i może ostatni, ale złamiemy zasadę tego bloga o tolerancji wszelkich poglądów. Będzie sprzeciw. Bo przeczytaliśmy to:

Tomasz Sakiewicz (dziennikarz) o Wielkiej Orkiestrze: „Widziałem ludzi, którzy mieli odwagę nie poddać się terrorowi serduszkowców. Odwracali szybko głowę i przyspieszali kroku. Błąd. Idźcie z dumą. Brak serduszka to dowód na to, że człowiek myśli i nie ładuje pieniędzy na lans gościa, który sprowadził piękne idee do błota.”

Tak, to rząd RP i NFZ powinien się „lansować” z nowoczesnymi zakupami na rzecz oddziałów naszych szpitali, tym samym: na naszą rzecz – jeśli nie teraz, to na kiedyś…. Tak, „terror serduszkowców” – powinien trwać nie raz w roku, ale co dzień, niewidzialnie, niewyczuwalnie, ale skutecznie, użytecznie, leczyć zbutwiałe serca, krnąbrne umysły, spiskujące głowy. Tak, Owsiak powinien sobie już dawno wyjechać na niekończące się wakacje, odpocząć po corocznym, całorocznym nękaniu, udowodnianiu, przekonywaniu tylko dlatego, że jest większy niż inni (inne fundacje), więc może pomagać bardziej (niż inne fundacje) i dlatego jest prześwietlany dokładniej lub tak samo (jak inne fundacje). Tak, piękne idee powinny zostać wysoko w chmurach albo niech ktoś je choć wyjmie z tego błota – jacyś chętni, Panowie? Tak, WOŚP mógłby nie istnieć – wtedy co po niektórzy „idący z dumą myślący” mieliby święty spokój i nawet nie wiedzieliby jak dużo, dużo więcej najmłodszych Bohaterów miałoby dosłowny „święty spokój” – zbyt wcześnie…

Gramy dalej –  „do końca świata i o jeden dzień dłużej!”…, choćby już dziś miałby być ten „o jeden dzień dłużej”, gdyż coraz częściej nam się wydaję, że świat się skończył…

No to, SIEMA!

 

Image

Odwiedziny Owsiaka na oddziale krakowskiej Neonatologii, gdzie Krzyś w towarzystwie serduszek spędził 3 pierwsze miesiące swojego życia. /źródło: Gazeta.pl/

ImageZ Owsiakiem gramy od dziecka. Gdy miałam kilka lat, była radość z nowego, wylicytowanego kubka. Gdy miałam kilkanaście lat, fajnie się czułam pomagając. Dziś, gdy jestem „Mamą po przejściach”, wiem, że sprzęt ratuje życie – dosłownie. Ot, taka siła serduszka przyklejonego do mojej, Twojej, naszej kurtki…

4 responses

  1. Każdego roku przed finałem WOŚP rozpoczyna się wzmożona nagonka na Owsiaka. Ileż to ma dla siebie ten „diabeł w czerwonych okularach” (słyszałam osobiście to określenie). Zawsze wtedy odsyłam na stronę WOŚP do zakładki o rozliczeniach finansowych. Kolejny zarzut to ten, że Przystanek Woodstock jest organizowany ze zbiórki, a przy okazji jest niczym biblijna Sodoma i Gomora. Bolesne, że tak ostro oceniający nigdy na Przystanek nie zawitali mimo zaproszeń Owsiaka, A przystankowa Akademia Sztuk Przepięknych nie uczy niczego złego a tylko tolerancji. Sposób finansowania Przystanku również jest opisany na stronie Fundacji.

    Może sobie być Owsiak diabłem, ale dla mnie jest Wielkim Człowiekiem. I to właśnie dzięki niemu i milionom „serduszkowych terrorystów” mój Kropek miał jakiekolwiek szanse na życie. Więc jak co roku z dumą wrzucę pieniądze do puszki i z dumą będę razem z moimi Chłopakami nosiła na kurtce czerwone serduszko.

    • Sylwuś, dzięki za ten super ważny nam i nie tylko nam komentarz!:-* podpisujemy się pod nim obiema rękami! Polski syndrom to „hejt” na tych, którzy chcą coś robić, chcą zwykłego dobra, mają na to pomysł i go realizują… A ci, którym się w głowach nie mieści, że jednak SIĘ DA, jako marne wymówki i usprawiedliwienie własnej bierności, lenistwa, próżności wymyślają teorie spisków i „pochowanych słoików”… Przykre to. Ale ważne że „szklanka do połowy pełna”: gramy dalej!:-):-*

  2. My rodzice po przejsciach wiemy co oznaczaja te serduszka ze gdyby nie sprzet z nimi i lekarze nasze dzieci odeszlyby zbyt wczesnie.. a ci co tak krxycza na Jurka oby nigdy nie musieli korzystac ze sprxetu od Orkiestry…..

  3. Szkoda, że dobre rzeczy potrafią w kimś obudzić tyle nienawiści :/ cały czas mnie to zastanawia skąd u ludzi tyle jadu… Być może nie mieli do czynienia ze sprzętami „serduszkowymi”…i dobrze 😉 wtedy BYĆ MOŻE ( bo to nic pewnego 😉 ) doceniliby co to WOŚP. Ja widziałam ,a mój synek korzystał z dziesiątek takich sprzętów, więc co roku będę TRĄBIĆ,że wspomagam orkiestrę,a i nie pozwolę oczerniać Owsiaków i ich zespół 😉 Pozdrowienia od naszej trójki :*

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s