Wpis ten powstał ponad rok temu, kiedy jeszcze Krzyś leżakował w szpitalu na ul. Kopernika. Tak, wtedy kiedy jeszcze nie było bloga przyszła nam do głowy taka opowieść… Nie łączcie jej jednak z żadnym konkretnym szpitalem. Historia ta mogła się wydarzyć w dowolnym mieście. Nawet Twoim. Posłuchajcie…
Był późny wieczór. Rodzice Krzysia już dawno poszli do domu, ściskając czule na dobranoc swojego synka. Krzyś nie mógł jednak zasnąć. Cały czas w jego małej główce kołatała się jedna myśl: “jak to jest w domku, o którym rodzice tyle opowiadają? Tyle już tu leżę, chciałbym wreszcie zobaczyć to miejsce! Muszę! Muszę ich odwiedzić! Podjąłem decyzję! Chociaż na chwilkę może uda mi się wyskoczyć i wrócić na oddział przed porannym obchodem… Ale jak to zrobić? Jak?”
– Pseplasam! Pseplasam plose pani! Cy mogłaby tu Pani podejść? – zawołał Krzyś ze swego łóżeczka na oddziale.
Pani Krysia*, która od razu usłyszała Krzysia, podeszła do jego łóżeczka.
– Tak Krzysiu? Co się stało? – zapytała.
– Plose Pani, cy mozliwe by bylo, abym dzis wyskocył na chwilę do moich lodziców? Oni tyle mi opowiadają o pewnym mitycnym miejscu zwanym Domkiem. Cy ja mógłbym chocias na chwile ich odwiedzić? – zapytał Krzyś robiąc przy tym słodką minkę, aby łatwiej było mu przekonać panią pielęgniarkę.
– No nie wiem Krzysiu czy to dobry pomysł… Nie wiem. No bo co ja powiem rano, jeśli lekarze nie zastaną Cię w łóżeczku? – zastanawiała się głośno pani Krysia, w której głowie piętrzyły się coraz większe wątpliwości.
– Ale ja wloce do lana! Obiecuje! – to powiedziawszy, Krzyś podniósł prawą rączkę, jakby przysięgając.
– No dobra Krzysiu! W końcu tyle czasu już tu leżysz… Myślę, że należą Ci się chociaż jedne odwiedziny u rodziców. Ale pamiętaj, rano masz być z powrotem w łóżeczku. – zgodziła się w końcu pani Krysia.
– Hulla! – zawołał z radością Krzyś tak głośno, że aż podskoczyła we śnie mała 2-miesięczna Małgosia leżąca w łóżeczku obok. Pozostałe dzieci dawno już spały.
– Cy mogłaby mi pani pomóc zeskocyc z łózecka i się ublać? – zapytał Krzyś.
– Oczywiście! – to mówiąc pani Krysia pomogła zejść Krzysiowi z łóżeczka, po czym podała mu spodenki, buciki i bluzę, którą zostawili Krzysiowi rodzice.
– Dziękuję! – zawołał z radością Krzyś, nie mogąc się już doczekać wizyty u rodziców. „Jak oni się zdziwią! A jak się będą cieszyć! Ale będzie niespodzianka!” – myślał z rozkoszą.
– Zalas, zalas… ale jest mały ploblem! Psecies ja nie znam adlesu! – zachmurzyła się Krzysiowa buzia. – Cy moglaby mi pani pomóc? Moze lodzice gdzieś zostawili swój adles? – zapytał Krzyś panią pielęgniarkę marszcząc przy tym swoje czółko.
– Poczekaj Krzysiu, chyba w Twojej dokumentacji medycznej rodzice wpisali swój adres… Tak! Jest… ulica Spoko… a z resztą zapiszę Ci na karteczce, tak będzie bezpieczniej. Proszę! – pomogła Krzysiowi pani Krysia czując przy tym, że spełnia dobry uczynek.
– Ablakadabla! A nie… pseplasam… Dziękuję! Ciągle mylą mi się jesce te magicne słowa, któlych ostatnio naucyli mnie lodzice – zarumienił się Krzyś, ciągle zastanawiając się w swojej główce czy do słów tych należało również „Czary mary” czy tylko „Proszę, dziękuję, przepraszam”.
– Ależ proszę Krzysiu! Szczęśliwej drogi, pozdrów rodziców i pamiętaj, żeby rano być z powrotem w szpitalu w swoim łóżeczku! – przestrzegła jeszcze raz pani Krysia.
– Dobze! Będę pamiętał! – pomachał jej na pożegnanie Krzyś.
* pani Krysia jest postacią fikcyjną, istnieje tylko w głowie autora (i ma się tam całkiem dobrze, a przynajmniej tak odpowiada, kiedy ją o to zapytać), proszę nie łączyć jej z żadną realną osobą 😉
Ciąg dalszy nastąpi…
Krzysiu już się cieszy na kolejną część opowieści 🙂
Noś, sami jesteśmy ciekawi co wykombinuje…;-):-*
No nieee!!! W takim miejscu przerywać opowieść 🙂 Już nie mogę doczekać się co będzie dalej
Kolejny wpis c.d.za miesiąc…;-) żartuje, postaramy się zaspokoić ciekawość już za kilka dni!:-*
Oh Kaman!! Do jutra rana ma być conajmniej zapowiedź:)
Michał, obiecujemy szybko nadrobić zaległości – bądź czujny w weekend;-) dlatego każemy Wam czekać, bo obecnie napinamy dobę szykując chyba fajną sprawę – będzie jako alibi!:-)