Dziś odrobina prywaty. Krzyś wybaczy. Bo nadszedł ten dzień, którego obawiałam się przez całe wakacje. Ten dzień, w którym znów przyjdzie się nam zetknąć ze średnio ulubioną nam medycyną. Dzień, w którym trzeba będzie znów przekroczyć próg szpitala, a co gorsza, zostać w nim na chwilę dłużej i oby to jednak było „chwilę”, a nie „dłużej”. Dzień, w którym trzeba będzie przejść popularny, acz poważny zabieg. Ten pierwszy przymiotnik brzmi sympatyczniej. Ten dzień nastąpi jutro.
Troszkę aktywności fizycznej w to lato i niestety, moje kolano (dawno już nadszarpnięte wypadkiem i chirurgiczną poprawą doraźną) powiedziało „dość”. Tym samym wpakowało mnie w ciągłe uczucie bólu, towarzystwo niewygodnych kul i gdyby miało palec, to pewnie by nim pogroziło mówiąc kpiąco „nunu” w momencie wkładania nart, wsiadania na rower lub wyskoku na karimacie. A przecież jeszcze nie ten wiek, ani nie ten temperament, aby spędzić życie w fotelu lub na kanapie. Trzeba nóżkę podreperować i już, choć strach zaczyna pokazywać swoje niemałe oczy…
Tak, Mama Krzysia się boi szpitala, zabiegu, znieczulenia, stanu nogi jak już będzie po wszystkim. Dziwne, co? Przecież te szpitalne perypetie powinniśmy mieć w jednym palcu. No właśnie, i mamy, a nawet w głowie i pamięci. A tym samym wiemy wręcz za dużo, bo przecież albo nie omijały nas (Krzysia) albo występowały wokół te wszystkie możliwe infekcje, zakażenia, skutki uboczne, powikłania… a teraz w głowie siedzą, nie chcą wyjść, nie dają spać i każą obgryzać pazurki. Tym samym, słynne „nie chcę, ale muszę” nabrało bardzo dosłownego sensu.
Ostatni raz jako pacjentka byłam w szpitalu z Krzysiem. Siedział sobie wygodnie w wielkim brzuszku. I wtedy nie było marudzenia. I nieważne, że spędziliśmy tam długie tygodnie, że był upał, że ciągłe wkłucia, że towarzystwo mniej lub bardziej przyjaznych diagnoz i pomysłów, że seria nadprogramowych badań, że niepewność i strach… Nieważne, bo najważniejszy był Krzyś.
Dziś też ciągle Krzyś jest najważniejszy. A jego obecność dość nietypowa (niewidzialna okiem) obok nas, ale nieustannie silnie wyczuwalna daje nieoceniony wentyl bezpieczeństwa, poczucie spokoju, ukojenia, zdaje się szeptać „będzie dobrze”.
I jak to najodpowiedniej ujął ostatnio Tata Krzysia: „Nasz synek od co najmniej kilku dni studiuje tomy medycyny i ortopedii po to, żeby stał tam na sali w zielonym kitlu wśród chirurgów i dyktował im co mają robić. Więc o co Ty się, Mama martwisz?!” 🙂
Trzymajcie kciuki! Niech zatem Krzyś dobrze podyktuje, niech się lekarze go grzecznie słuchają, a ja… niech wezmę przykład z synka jakim trzeba być dzielnym pacjentem!
Co to jest natomiast „zielony kitel” Krzyś nie musi studiować… „Dzięki” długiemu pobytowi na Intensywnej Terapii synek dokładnie wie, co to za ustrojstwo…
Aniu nic się nie martw wszystko będzie dobrze, przecież Krzyś będzie nad wszystkim czuwał. Ja też mam sprawę do Krzysia i mam nadzieję, że dopilnuje operacji serduszka Adasia.
Krzyś już się nauczył asysty na sali operacyjnej, ze mną spisał się na medal, więc na pewno z Adasiem stanie w pełni na wysokości zadania! 🙂 Pozdrawiamy!
Będzie dobrze, bo lekarzy nie będzie pilnował tylko Krzyś ale cała Aniołkowa Banda!!!
Już sobie wyobrażam jutro przy stole operacyjnym:
– Kropek, a to wiązadło to tak miało iść? – zapytał Krzyś.
– Chyba tak… Lepiej nie gadajmy, tylko pilnujmy lekarzy, żeby nic nie zepsuli – odpowiedział Kropek.
– Tylko się tak nie nachylajmy, bo nam aureole na stół spadną i wtedy dopiero zrobimy zamieszanie – dodał Krzyś 😉
* Wszelkie podobieństwo do osób i aniołków zamierzone i celowe 🙂
W takim razie uprzejmie uprasza się wyżej wymienione Aniołki oraz resztę Aniołkowego zespołu pilnującego, aby aureolki pozostawiły w szatni 🙂
Ha! Banda musi być liczną i silną grupą pod wyzwaniem:-) spisali się na medal! Złoty oczywiście:-)
Aniu, trzymaj się kochana. Nie będę pisać żebyś była dzielna, bo przecież masz to we krwi. Twój aniołek z pewnością dopilnuje wszystkiego i ” wszystkich” będzie miał pod kontrolą. Pozdrawiamy serdecznie
Dzielności i pokornej walki z bólem i medycznymi niuansami nauczyłam się od Krzysia i jego wspaniałych Przyjaciół! 🙂 dzięki i caluję mocno!:-*
Wszystko bedzie dobrze, trzymamy kciuki za szybki powrot nogi do sprawnosci. Buziaki, trzymaj sie cieplo, mam nadzieje ze uda nam sie jakies spotkanie zorganizowac w grudniu :***
Pewnie! Czekam na Was z niecierpliwością! Buziak najslodszy dla Lili!:-):-*
Będzie dobrze. Musi być – przecież Krzyś czuwa! Ślę moc ciepłych myśli i trzymam kciuki!
Czuwał:-) dzięki piękne!:-*
Trzymam kciuki,źeby wszystko było dobrze,Ale wiem,że Synek będzie czuwał nad Tobą.
Dziękuje:-):-*
Czytam Waszego bloga ze ściśnietym gardłem i ciężkim sercem…ale czytam regularnie i sumiennie i podziwiam,za upór,siłę i wole walki.Wszystko będzie dobrze zabieg się uda i naprawiona wróci pani do domu :).Pozdrawiam serdecznie
Dziękuje pięknie za doping, empatię i obecność z nami poprzez bloga! Przytulam serdecznie:-)
Aniu!
Trzymam mocno kciuki żeby wszytko się udało i wierzę że tak właśnie będzie:)
Pozdrawiam Ciebie i Michała 🙂
Dziękujemy Kochana!:-*