Dziś będzie mniej patetycznie, ciut z przymrużeniem oka, z nutką uśmiechu, którą dostarcza nam sam nasz synek.
Dziś przed Mamą stanęło zadanie z zasady „nie do wykonania”: wyruszyć na uprzykrzony do granic możliwości krakowski Prokocim, ale w słusznym celu: odwiedziny ukochanej cioci Krzysia, co zdrowotnie chwilowo zaniemogła (dzięki Agatka za akcję „Przełamywanie barier”! :-*) Jako że kilka spraw było do załatwienia, dzień się toczył wyjątkowo sprawnie, gładko i szybko. Do czasu…
Będąc w Obi (naprzeciw „naszego” najbardziej przykrego obecnie miejsca w Krakowie: szpital Prokocim), kupując to, co kupić miałam, zobaczyłam przy kasach wiatrak – kwiat z kolorowej siateczki, z biedronką na środku… Dla Krzysia… pomyślałam. Ładnie wkomponuje się w żółte bukiety kwiatów i letnią scenerię na cmentarzu. Będzie się nim bawił – niewidzialnie, ale zawsze.
Kwiatek-wiatraczek kupiłam i od tego momentu tego dnia nic już nie było takie samo… Najpierw wiatraczek nie chciał się nijak zmieścić do torby, mimo, że był dość miękki i giętki. Potem, po dłuższym spacerze, w sklepie, gdzie to z towarzyszącej mi ów dnia papierowej torby wyjęłam kilka rzeczy, zostawiłam do naprawy, czyli torba lżejsza, stało się niewytłumaczalne… W momencie odejścia od lady… siup!… dno torby nie wytrzymało i na pierwszy ogień wyskoczył soczek w szklanej butelce. Roztrzaskał się, rozlał, dokładając mnie wstydu i zakłopotania, a Sprzedającemu sprzątania… Potem była chwilka miłych odwiedzin u cioci Krzysia, obejrzany wiatraczek, zmieniona torba… wszystko w jak najlepszym porządku. Aż do powrotu do domu. Tu z kolei, w nowej torbie, pojawiło się nagle pełno chemicznie śmierdzącej wody… Rozlał się zakupiony płyn do szyb… Zalał wszystko, wiatraczek też. Gdy już wszelkie ofiary tych nieszczęśliwych wypadków zostały jako tako odratowane i mieliśmy się wybierać do Krzysia montować wysuszony wiatraczek…okazało się, że nie da się go prawidłowo poskładać. Rurkę A nie można włożyć do otworu C, bo brakuje złączki B… Jakim cudem wyskoczyła ze szczelnie zamkniętego opakowania? Nie wnikamy, ale wiatraczek został w domu. Krzyś najwyraźniej go nie chciał. Nastąpiło znacząco za wiele przypadkowych zdarzeń dziwnych mających na celu destrukcję kwiatka z biedronką.
Dlaczego? Tata Krzysia odgadł szybko: wiatraczek został kupiony na Prokocimiu… To nie był fajny pomysł. To nie był dobry czas. Przede wszystkim, to nie było dobre miejsce. Krzyś to wiedział. Mama nie.
I pewnie się dziwicie, że sobie myślimy, jak bardzo synek nasz ingeruje w nasze proste, codzienne wybory, ale już tak mamy… Może i ociera się to o jakąś nutkę szaleństwa, ale uwierzcie, o ile z tym szaleństwem łatwiej… Bo przecież Krzyś jest… chociaż go nie widać. Bo przecież… „kiedy się kogoś kocha, ten drugi ktoś nigdy nie znika”. Nawet przy kupowaniu wiatraczka!
Cio by tu jesce zbloić, żeby mi go nie dali? Wiatlacek z okolic spitala mojego najnieulubionego, to jak lizak od niedoblej pani naucyciel… Siame śmutne śkojarzenia!
A ja wcale się nie dziwię, bo mój Kubuś też daje nam znaki, że jest. Już nawet nie liczę ile to razy wołam głośno „Kubusiu nie bawimy się w ten sposób, to nie są zabawy aniołka”. i jedno jest pewne, to nie jest szaleństwo, po prostu Aniołkowi Rodzice tak mają…
Dziękuje za przekonanie mnie, że jednak to nie szaleństwo, tylko wiara życia pod najlepszą Gwiazdą z możliwych, którą to trzymają Twój Kubuś, mój Krzyś i świecą w odpowiednią stronę za dnia i w nocy… Czasem dla rozweselenia płataja figle!ściskam mocno!
Polecam wiatraki z kerfura, mniej zaawansowane technologicznie 😉 ale bardzo ładnie się kręcą na wietrze
Racja, no i carrefour daleko od szpitala, więc może tam zrobimy drugie podejście:-)
Ja kiedyś też kupowałam wiatraczek dla niebiańskiego Synka i zgubiłam niechybnie łącznik….Znalazł się jednak więc u nas akurat miał być ten, a nie inny…Aczkolwiek pamiętam jak mi było przykro, że wiatraka nie zamontuję… A znaki to nic dziwnego, tak po prostu jest i już….Tylko nie każdy umie je odczytać. Ściskam.
Tak, te znaki są najwspanialsze i dają siłę, wiatr w żagle oraz te angielskie charakterki potrafią rozweselić 🙂 pozdrawiam!