Film „Miasto Aniołów”… Od zawsze mój ulubiony, najmądrzejszy, najpiękniejszy film. Może z sentymentu, że był on pierwszą oryginalną płytą dvd we własnej kolekcji, może przez kwestię gustu do niekoniecznie szczęśliwych i banalnych zakończeń, może przez nietuzinkową i prosto, acz pięknie opowiedzianą fabułę, może przez tematykę… Po prostu – ulubiony. Oglądałam go już dziesiątki razy, znałam na pamięć.
Ostatnio sięgnęłam po obraz w reżyserii Brada Silberlinga po raz kolejny… Ale dopiero teraz po raz pierwszy dostrzegłam zupełnie inny jego wymiar, głębszy, dla wtajemniczonych: wymiar niezwykle cienkiej granicy życia i śmierci, wymiar jaki stawia pytanie: „Co jest potem?”, wymiar, który bez proszenia dał tyle łez jak nigdy i tyle pytań… jak nigdy.
Krzysieńku,
Czy Ty też na zgodę z Twoją i – Bóg jeden wie kogo – wolą jeszcze uśmiechnąłeś się, gdy nikt z nas tego już nie widział?
Czy Ty też Kochanie bez żadnego strachu spojrzałeś Komuś prosto w oczy, z tylko Tobie zrozumiałą ufnością?
Co sobie myślałeś, gdy stojąc już obok łóżeczka, patrzyłeś na nas tulących Twoje najmilsze ciałko, które tyle zdążyło dać Ci popalić…?
Czy Twoja najmądrzejsza główka tak samo nie mogła tego wszystkiego pojąć jak nasze dorosłe umysły?
Czyja ręka odprowadziła Cię gdzieś Tam… po raz ostatni tym nowoczesnym, znienawidzonym korytarzem Oddziału…?
Co odpowiedziałeś na pytanie: „Co lubiłeś najbardziej?”
Chciałabym wiedzieć, synku.
Czy to mogła być:
– huśtawka… – która została Ci podarowana na szczęście wcześniej niż przewidywał urodzinowy kalendarz. Przez miesiąc mieliśmy wielką przyjemność patrzenia na Twoją przesłodką minkę, gdy byłeś usadzany w wygodnym foteliku, który przy dźwiękach śpiewu ptaków spokojnie bujał Cię i kołysał… A Ty… nagle uspokajałeś rączki, wyciszały się napady drgań, skupiałeś oczka i… rozpływałeś się w tej sielance z radości, którą widzieliśmy w odbiciu Twoich czarnych koralików.
– werandowanie… – oj, jak Ty uroczo wyglądałeś w swoim eleganckim wózku skąpany w promieniach słoneczka… Wiedziałeś chyba, że te pieszczoty ze słonkiem przynoszą hormony szczęścia, dają siłę i pozytywną energię. Ta ostatnia przydawała się, by po dłuższym zawsze czasie pokazać odpowiednie grymasy alarmujące nas: „Goląco juz mi!”
– zasypianie w objęciach… – na nic medycyna, oddechowe wspomagania i wyciszające leki… Zawsze nasz Krzysiulek wyczuwał, kiedy Rodzice idą spać i urządzając sobie grymaśną pobudkę około północy pragnął… wzięcia na rączki, położenia się obok w „rodzicowej” pościeli, przytulenia i szeptania do maleńkiego uszka „kołysanki o Okruszku”… Wtedy dopiero dzieciątko mogło czuć się bezpiecznie, szczęśliwie i zasnąć spokojnie… do rana.
– pidżamkę… – tę Twoją jedyną taką, która została ciągle z nami w sypialni. Tę bawełnianą ze stopkami, w gwiazdki, od której odleciał jeden guzik… Wiemy, że czułeś się w niej dobrze, najlepiej z całej garderoby. Dzięki niej, my teraz ciągle czujemy Ciebie.
Kochanie, gdy kiedyś nas zapytają, co lubiliśmy najbardziej,
Bądź pewny, odpowiemy bez wahania,
że Ciebie…
-Dokąd idziemy?
-Do domu.
-Mama też?
-Nie.
-Ona tego nie zrozumie!
-Zrozumie,pewnego dnia.
Wierze,że nadejdzie taki dzień.Nie dziś,nie jutro,nie za tydzień …. ale kiedyś nadejdzie.
Narazie ….na pewno zbyt wcześnie na odpowiedż i ciągle zastanawiam się dlaczego?
Dlaczego urodził się taki chorutki?Nie widze w tym wszystkim sensu a co dopiero Wy.
Musicie być dzielni!Dla Krzysia.
Krzys na pewno odpowiedzial, ze najbardziej lubil Was… Mozecie byc tego pewni… I kiedys sam Wam to potwierdzi… Trzymajcie sie i badzcie silni! :-*
Wlasnie siedze w parku na lawce , w wózku spi moja 7m corka, czytam tego Bloga i placze😢Krzyś napewno najbardziej lubil was, musicie byc silni i za to was podziwiam . Kochani jestem z wami sercem .
Przepiękne… Też myślę, ze Krzyś nie mógłby niczego lubić bardziej niż Mamę i Tatę. Przytulam Was mocno.
To takie trudne…. choć wiemy, że nasze dzieci są najlepszym z najlepszych miejsc, serce pęka z tęsknoty i zdaje się z upływem czasu jest coraz trudniej…. Krzyś zapewne z Marysią mają tam swoje torty urodzinowe. A od nas myśl przepełniona miłością….