Dziś spotkał nas niezwykle smutny wieczór. Niespodziewanie zbiła nas z nóg wiadomość o nagłej śmierci malutkiej Majeczki, córeczki naszej koleżanki – Kasi. Mamę Mai poznaliśmy dzięki blogowi, jaki prowadziła dla swojej córci (www.majakropiwnicka.eu), poznaliśmy się osobiście w szpitalnej sali, gdy chwilowo przebywali na Prokocimiu. Przyjaźń nasza krótka, ale bogata w doświadczenia i w emocje. To m.in. mama Mai pokazała nam siłę miłości i udowodniła, że zawsze warto walczyć!
My, rodzice chorych dzieci tworzymy swoją cichą, niewielką, czasem niewidoczną, a jednocześnie niezmiernie silną grupę. W końcu przeżywamy te same radości, te same smutki i żadne słowa mówiące o wierze i nadziei nigdy nie są rzucane na wiatr…
Majunia była i pozostanie niesamowicie dzielną Królewną, której pewnie w pewnym momencie zabrakło sił… Jednak gdy odchodzi dzieciątko, nawet to bardzo chore, zawsze pojawia się to: „jeszcze nie teraz…”, „za wcześnie…”.
Kasiu, jesteśmy z Tobą myślami, a w modlitwie pamiętamy o Mai. Pamiętasz przecież: „Bóg tak nie chciał” (ks. Lucjan Szczepaniak)
„Normalnie do mnie mów”
Źle się czułem –
Kląć, czy płakać – nie wiedziałem.
Dziś znowu na korytarzu śmierć spotkałem;
Do sali pobiegłem – było za późno.
Po południu odwiedziła mnie zakonnica;
Ta kobieta – to koleżanka dziecięcych zabaw.
Zwierzyłem się – myślałem, że zrozumie…
Ona mówi – taka jest Boga wola…
– Janka, proszę cię,
Dzisiaj mów do mnie normalnie,
Bo mi serce pęknie.
Nie rzucaj w błoto świętych słów
(…)”
/ks. Lucjan Szczepaniak SCJ, „Bo byłem chory. Poezje szpitalne”/
[*]
Aniu dziękuję za wsparcie 😦
[*]
[*]
[*]
pięknie napisane pożegnanie!
(*)
Rodzice Mai – dużo siły i wiary dla Was.
„Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”